NOCLEG

 

Nasz naczelnik nad trockim jeziorem

Po kowgańskiej potyczce nocuje.

Strzelcy leżą na kępie taborem:

Jeden rany swe mchem opatruje,

 

Drugi strzelbę przeczyszcza, nabija,

Kaptur z brzozy na zamek nasuwa;

Ten wpółsenny pod głowę płaszcz zwija,

I usnęli. Straż stoi, wódz czuwa.

 

On pod drzewem coś duma w pomroce;

Drzewo suche - lecz miało owoce;

Najgłodniejszych ten owoc odstrasza;

Wiszą na nim dwie gruszki Judasza.

 

W górę szpiegi! Cesarskie to sługi:

Jeden, Prusak, z nogami długiemi

W białych wisi pończochach; a drugi,

Żyd, pejsami zamiata po ziemi.

 

Nie śpi wódz. Na kolanach broń trzyma,

Wzrokiem szuka pagórka znanego:

Ten za wodą. Na wzgórku dom jego.

Dom w ciemności on żegna oczyma.

 

Wtem błysnęło nad wzgórkiem... Czy piorun?

Piorun u nas nie bije w tę porę:

"O Najświętsza! o Maryjo z Borun!

Ratuj ich.,.ratuj dzieci... dom gore.

 

"Gdzie jest patrol? Na konia! Do dworu!..."

Wtem słuchają... Łom trzeszczy, gwar ludzi,

I "Kto idzie?" - głos ozwał się z boru.

Patrol wraca i obóz się budzi.

 

"Wodzu! wielka dla ciebie żałoba;

Wraca patrol z wieściami Hijoba.

Jeden mówi: zarznęli twą żonę,

Drugi mówi: twe dzieci spalone,

 

"Lecz pojmali dowódzcę Moskali".

"Kto on?..." - "Francuz, niestary, przystojny;

I w moskiewskiej on służbie wsie pali,

Za pieniądze lud siecze niezbrojny!..."

 

Wódz, jak gdyby rażony od gromu,

Na dom patrzał i milczał, i słuchał.

Z okien wszystkich żar sypał się z domu,

Z oczu wodza straszniejszy żar buchał.

 

I w obozie zbudzonym, zdumiałym,

Było głuche milczenie i zgroza,

Milczał wódz, jako broń przed wystrzałem;

Na dom patrzał - i krzyknął: "Powroza!..."

 

Przyskoczyły dwa katy, roskoły,

Stryczek mieli gotowy ze sznura,

Zakasali rękawy za poły

I oddarli mu kołnierz z mundura.

 

Wtem ktoś leci... "Kto idzie?" - "Lud z Bogiem!

Nasze hasło; poznajcie wiarusa!"

Zrzuca płaszcz... Ach, to mundur krakusa:

Biały surdut z czerwonym wyłogiem!

 

"Zbił Skrzynecki, zbił na łeb, na szyję,

Zbił pod Wawrem Rozena, Gejzmara,

Nabrał jeńców i dział co niemiara,

Idzie w Litwę... Skrzynecki niech żyje!"

 

Krzyczał żołnierz i śmiał się, i szlochał...

Ach! kto miłej ojczyzny nie kochał,

Biedny! łzami nie płakał takiemi...

A naczelnik?... On leży na ziemi.

 

Leżał krzyżem i długo się modlił.

Wstał i rzekł do Francuza: "Idź wolny!

Precz od nóg mych - byś nóg mych nie podlił!

Jam dziś karać nikogo niezdolny..."

29 marca 1832.


SPIS WIERSZY