DO KSIĘDZA ADAMA NARUSZEWICZA KOADIUTORA SMOLEŃSKIEGO

 

Dzieje ludzkie złe, dobre, mądre albo głupie,

A dziejopis jak echo, uczony biskupie!

Kronika jest zwierciadłem, kto w nie wejźrzeć raczy,

Tak każdego, jak godzien być znanym, obaczy,

A co za życia tai przywary i zbrodnie

I pozwala niekiedy wykraczać swobodnie:

Bojaźń, wzgląd, zysk, nadzieja - ustawają z laty.

Choć zacny, znamienity, mocny i bogaty,

Gdy te blaski powierzchne coraz gasną z wiekiem,

Złym się tylko pokaże lub dobrym człowiekiem.

Niełatwe to jest dzieło dzieje ludzkie głosić,

Poniżać, gdzie należy, gdzie trzeba, wynosić,

Dać poznać, jak się rzeczy na świecie kojarzą,

Środek między podchlebstwem trzymać a potwarzą,

Czerpać rzeczy istotę w ich właściwym źrodle,

Obwieszczać bez przysady, prosto, a nie podle,

Co godne wiadomości, to tylko określać,

Dla miłości ojczyzny nie taić, nie zmyślać,

Nie koligacić przodków z Tumem lub Ewandrem,

Lub jak dobry Kadłubek bić się z Aleksandrem,

Wawelskiego się smoka paszczęki wystrzegać

I z Leszkiem prędkonogim po ćwieczkach nie biegać.

Nasze ojcy podściwe dobre mieli serce,

Nie chcieli nawet bajek trzymać w poniewierce,

Stąd też jeden za drugim owczym bieżąc pędem,

Skoro zełgał najpierwszy, wszyscy łgali rzędem.

Z ich łaski poza morze granic naszych meta,

Z ich łaski ród Magoga, Tubala, Jafeta,

A tak dobrze ułożon, iż za pilnym składem

Wiemy, kto naszym przodkiem, dziadem, prapradziadem.

Niech Pan Bóg temu płaci, kto nam dobrze życzy,

Ale gdy chcąc podchlebiać, bajki tylko liczy,

Mimo serce uprzejme, kiedy zmyśla w oczy,

Chcąc podwyższyć - uniża, chcąc wielbić - uwłoczy.

Bądźmy i z zbójców rodu, bylebyśmy byli

Takimi, byśmy nasz ród cnotą uszlachcili.

Wtenczas, im mniej poważni, im z pierwiastków mniejsi,

Tym bardziej w oczach ludzkich będziem szacowniejsi.

Każdy kraj miał bajarzów. Czasy heroiczne

Cóż innego w istocie nad bajki rozliczne?

Nie pierwsi my to łgali, łgali poprzednicy:

Grecy szli z zębów smoczych. Rzymianie z wilczycy,

A dopieroż po rodzie szło wszystko cudownie,

Bajarz, choć sam nie wierzył, plótł bajki wymownie.

Dość ciemna zawżdy przeszłość, po cóż ją kunszt ciemni?

Na co pisać, jeśli się zmyślać zda przyjemniej.

Wielkie pole romansów i te kreślić sztuka,

Niech miejsce naszej Wandy zajmie Banaluka,

Krakusa - Kaloander, a dopieroż pięknie

Pod hasły zwycięskimi nieprzyjaciel stęknie.

Zbijemy Niemce, Turki, Francuzy, Hiszpany,

Ów zwycięzca narodów, król Lech zawołany,

Pójdzie poza ocean. Morze Białe, Czarne,

A puszczając się żwawo w żeglugi niemarne,

Przejdziemy Argonautów — o których też łgano.

Dość już bajek, uczony biskupie, pisano.

Ty bierzesz pióro w rękę, w rękę, co na straży

Prawdę mając rzetelną, ściśle rzeczy waży.

Pisz śmiało, bo tak dzieje państw pisać należy.

Czas znika, mija przeszłość, wiek niezwrotnie bieży,

A występków szkaradność lub cnoty przykłady,

Te obrzydłe, te święte zostawują ślady.

Ścigaj je i okazuj, a gardź podłą rzeszą,

Niech się wstydzą bezbożni, niech podściwi cieszą.

Niech wiedzą, iż choć podstęp dobrych uciemięża,

Wyjdzie cnota na swoje i wieki zwycięża.

Ten cel dziejów, inaczej pozioma robota.

Ciekawość - czcza pobudka, grunt wszystkiego cnota.

Co mi po tym - to wiedzieć, w jakim dzieło roku.

Nie rok służy do dzieła prawego wyroku,

Nie dzień czyni treść rzeczy, lecz ten, co weń czynił.

Kto pisze, czy utaił, zmniejszył czy przyczynił,

Stał się dzieła niegodnym. Prawda treścią rzeczy,

Wdzięk stylu nie pomoże, kunszt nie ubezpieczy.

Wzgardą jest potomności zwodziciel zuchwały.

Odbierze sposób pisma właściwe pochwały,

Ale rzecz, gdy opaczna, upodli autora.

Pierwiastkowa narodów rozmaitych pora,

Mgłą niewyszlakowanej okryta ciemności,

Cienie w ledwo dojźrzanej stawia odległości.

Te zgadywać, tłumaczyć dowcipnie a skromnie

Przymiot tobie podobnych, trwałych wiekopomnie.

Wszystkie czasów odmiany są losu igrzyska.

Wzrok prawy, czy z daleka widzi je, czy z bliska,

Tym sądzi, czym są istnie. Tłum idzie za kształtem,

Sławi wielkość nabytą niecnotą i gwałtem.

Wielki ten, co pognębiał, wielki, co ciemiężył,

Wielki ten, co przemocą niezdolnych zwyciężył,

Wielki, który tysiączmi nieszczęśliwych robił,

I jakby mnóstwem zbrodni na chwałę zarobił,

Stawia go błąd poziomy w zacnych mężów szyku.

Prawda umie rozdzielać przymiot w wojowniku:

Chwali męstwo, lecz cnotę nad męstwo przenosi,

Tryumf wielbi, moc zważa, ale ludzkość głosi,

Wielki u niej, kto przemoc z dobrocią połączył,

Wielki, kto zaczął męstwem, ludzkością dokończył.

Nie stąd ją Aleksandra przemożność porusza,

Iż z małą garstką mężnych przemógł Daryjusza,

Lecz gdy, młody, wstrzymał się, płakał nad zgnębionym.

Nie zwycięzca, lecz skromny godzien być chwalonym.

Bohatyr - zręczny zdzierca, rozbójnik szczęśliwy,

Lecz gdy cnoty miłośnik, dobrej sławy chciwy,

Obrońca, nie zaczepnik, wtenczas zawołany,

Wtenczas w poczet rycerzów godzien być wpisany.

Lecz te sławne potwory bez serca, bez duszy,

Których cnota nie wzmaga, ludzkość nie poruszy,

Sławne zdzierstwy wielkości, które tytuł podlą,

Chociaż niekiedy aplauz przedawczy wymodlą,

Spełznie nikczemność podła, jak mgła, co wiatr znosi.

Możność dzielna niekiedy fałsz zyskiem uprosi,

Lecz się chwała nabyta nie utrzyma snadnie.

Czym kto jest. tym się wyda, z czasem maszka spadnie.

O wieki! nie wśród laurów, ale pośród snopków

Ogłoście Kazimierza, głoście króla chłopków!

Błąd gruby mniemał, iż to przydomek jest podły;

Stąd się jego zaszczyty w potomność rozwiodły,

Pamięć jego szacowna i wziętość stateczna

Bardziej rzewni, niż dziwi, a stąd chwała wieczna,

Stąd przykład dla następców. Przeszły dobre chwile,

W zuchwałości zbyt krnąbrny, zaufany w sile,

Coraz nasz naród słabiał, wzmogły się sąsiady.

Przyszedł czas, gdy bez rządu, bez mocy, bez rady,

Stał się łupem postronnych, a gdy istność traci,

Te, co niegdyś zwyciężał, narody bogaci.

Wypada pióro z ręku na myśli takowe.

Niech syny ojców nieszczęść czytają osnowę,

Niech wiedzą, sprawy nasze poznawszy dokładnie,

Iż gdzie cnota w pogardzie, tam naród upadnie.

Niech wiedzą, ale po co rzewnością wykraczać!

Błąd uznać — krok do cnoty, podła rzecz rozpaczać.

Zdruzgotane wiatrami choć maszty się chwieją,

Styrnik dobry pracując zasila nadzieją.

Ogłaszaj potomności, jak los cnotę nęka,

Pisz, coś widział, podściwość prawdy się nie lęka.

 


SATYRY. LISTY