WYSPA GORGON

 

Wonny srebrzysty kwiat orchidei -

miłość zbłąkana w czarnej zawiei -

skrzydła rozpuścił nad nią krwawy sęp -

biedna królewna, gnijąca wśród kęp!...

 

Tęczami śniegu migoce ten kwiat,

ale się rdzawy w nim przesącza jad -

w słońca uściskach motyl drga leciuchno,

w mroku się jarzy zielonawe próchno.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

- Wielu młodzianów legło u mych stóp -

mroźny, głęboki zapadał się grób -

księżyc się wznosi nad górą pustyni,

pałac samotny jak serce bogini.

 

Wśród nocnej ciszy miedziane Centaury

płyną w cieśninach i grają w litaury;

chrapliwym dźwiękiem swych poczwórnych płuc

świadczą, że kona ich z miłości wódz.

 

Syczącą głownię rzuciłam do nóg -

inny mię pojął - tam w podziemiach - bóg!

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Centaurze młody, sercem obłąkany,

na dno kraterów zwiedli Cię szatany.

 

Wiatr zimnej nocy dworzec mój zapalił,

bór się w gałęziach opalonych żalił,

i poszłam w ciemność - czerwoną od łun

- - oczy objawień pełne i run.

 

Słońce, gdy skrzydła swe opuszcza w mrok,

tygrys raniony, gdy się pręży w skok -

taką ma krwawość i taki ma wzrok.

 

A śpiew na falach łamał się wśród burz.

 

- Tam, gdzie już słońce nie odwiedza krain,

- lecz harfiarz ciemny - starzec Wajnemain

- przyciąga z głębin ciche światło mórz -

- płynę wygnaniec, zabójca ojczyzny,

- [czasem mi tylko pachnie zagon żyzny]

- okręt steruję na złowrogi prąd,

- aby ominąć Gorgon śpiewnych ląd.

 

- Orki, Meduzy, czarne Kaszaloty,

- i wód miraże i tęczowe groty

- [fale mi szumią jakby pokos traw

- i śnię - mój dworzec z jodeł pośród raf].

 

- Na trąbie wodnej Norny mi zagrały

- okręt wirując poleciał na skały...

 

Gościu! Gorgony ty się boisz łon?

słuchaj, jak bije Ci wieczorny dzwon.

 

Tam nad jeziorem błękitnych lotosów

gwiazdę Twych natchnień przypnę do mych włosów -

kogo ja dotknę - ten nie wstanie już

z sennego łoża moich czarnych róż.

 

W jedwab Cię miękkiej otulę niewoli,

serce mi oddasz, które jeszcze boli -

słuchaj - rzuciłam je w świetlaną toń -

teraz na skrzydła moje pochyl skroń.

 

Hymn Twój poniesiesz umarłym narodom,

ja nieśmiertelną jestem, w śmierci młodą -

nie drżyj - to ramion moich tuli chłód -

na Eleuzyjskich polach jest Twój lud.

 

Zaklnę Cię w kamień i poświęcę bogom,

skrzydeł anielskich będziesz tlił pożogą,

patrząc na morza, nie czekaj nikogo,

wsłuchany w gwiazdy - idź Samotną Drogą.

 

Jam jest Gorgona, - kochanku mych łon -

słyszysz - wieczorny znów Ci zagrał dzwon.

 

Przy grobie Medyceuszów - W. Dyzmańskiemu.


SPIS WIERSZY