DROGA MLECZNA

 

Idę wśród gwiazd - i snów mych trybularzem

zimne stęgłe płanety rozżarzam w ognia kościoły.

Słowiki nucą radośnie,

by umrzeć w marzeń wiośnie -

ze swą kochanką wśród kwiatów

błądzić na przełęczy światów.

Płomień wybucha, szaleje - nad uczuć krwawym ołtarzem,

w tryumfującej pieśni konają z harfą anioły.

Ja Cię powiodę, mój młody

witeziu, na lepsze - na krwawsze gody:

Twój okręt wśród mgieł i zawiei

w kraj zórz popłynie Medei -

a tam w głębinach jej oczy -

zapomnisz, że krew dziatek broczy.

Hej maski! lodowym wśród gwiazd kurytarzem

w królewskich szatach - do uczty wesołej!

Ścigajmy lśniące

komet hurysy -

a jako lampy mdlejące

oświetlą nam miesiące

grobów cyprysy.

Z morza wyłowim barweny -

Tęczową śmierć Heliosa -

wam oddam bogów niebiosa -

mnie zamek martwej Gehenny.

Precz widma! zostawcie króla na jego pustyni -

sam jestem - w mroku się kłębią złe oczy Erynij -

ktoś ze mną czuwa -

ha, z gór się osuwa

czarny lodozwał -

sumienie!


SPIS WIERSZY