REINKARNACJA

 

Z bram czarnych idę Babilonu,

z ruin, gdzie ptastwo dzikie jęczy,

w mroku się bijąc o pierś dzwonu.

 

A ciała królów poszarpane

przez widm złowieszcze wardałaki,

a rzeki krwawą toczą pianę.

 

W pałacach pustych błądzą straże -

łańcuchem skuli czaszkę moją,

w piekielnym zanurzając warze.

 

Abbadon czekał z mię ofiary,

lecz anioł Boży wszedł do lochu -

legł z mieczem w sercu człowiek stary.

 

Po skałach zbiegłem stromych w morze,

śpiewem otchłani jęczą fale,

konchy, jak łzy me, lśnią w pokorze.

 

Słucham objawień Twych w głębinie -

komety się krzyżują w mroku,

okręt mój w Ciemność Bożą płynie.

 

Na włosach zmarłej gram pieśń Wschodu,

bym Cię nie przeklął Hieruzalem,

obłąkanego Ty narodu

 

Matko! - a bólem Twoim się opaszę,

a głowę swą na gwiazdach złożę,

wieczność, jak wino zleję w czaszę.

 

A kości moje wezmę z ziemi,

którą przyciemnił Duch Twój Pański,

i odtąd ziarnem bujnym plemi.

 

Krwi mej czerwone bystre prądy,

co wypłynęły z gór Taboru, -

nowe przelśnione ujrzą lądy.

 

Serce mam owoc z tego drzewa,

co kwitnie w raju snem Cherubów,

a ptak żałoby nad nim śpiewa.

 

A śpiew ten z harfy jest proroków,

z płomienia gwiazd i z męczenników,

z piorunów, z wichrów i obłoków

i z onych Judasza srebrników,

jenżmi Cię kupił człowiek, Boże.

 

Tyś tajemnicze posiał znaki,

abym powrócić mógł do Ciebie,

jak słońce w ojczyste zodiaki.

 

Ale mój okręt wiry niosą -

przebóg! pod więzień ślizgie ściany -

rozpacz mię krwawą zlewa rosą.

 

I szydzą ze mnie czarni straże

i krzyż gotują mi jutrzenki -

wracam w mych więzień kurytarze.

 

I to wszak darem z Twojej ręki -

ból - wieczność męki...


SPIS WIERSZY