UMARŁY ŚWIAT

 

Pokażę zamek wam nad czarną głębią,

zarosły w tamie, bluszcz i dziewięciornik -

pokażę duchów siedzibę jastrzębią,

wydartą przez mój miecz, a nie paciornik,

i pójdę z wami w śpiewne kurytarze -

podziemny znicz i piorun wam ukażę.

 

Królestwo moje na miedzianej turni

nad łez doliną w gradach i obłoku;

na skalnej zbroi śnią rycerze jurni,

kołysząc włócznie zielone w otoku -

nad hełmem szafir, gwiazdami usiany,

a pod pancerzem serce i wulkany.

 

Jałowcem pachną krzesanicy pola,

białe pustynne jak sybirski cmentarz -

wszystko tu wieczne, jak ból i niedola,

a choćbyś z pułkiem szedł, jak regimentarz,

widząc toń zimną i martwą jeziora,

poczujesz nagle w sercu szpon upiora.

 

Dni moje przeszły, jak cień - i nic w górze -

o Chryste - i Tyś minął - jestem dumny,

widząc zmierzch bogów - serce mam w marmurze,

a me tęsknoty zwarły się w kolumny

krwawych bazaltów... Nie dbam o bożyszcza -

z Walhalli mojej dymią mrok i zgliszcza.

 

Zwano mię Chrobry. Stalowe koncerze

biły jak hajnał w mego ducha dzwony,

mój róg na puszczach zwoływał rycerze

i rzewne w gajach straszył dziwożony,

gdym wiódł w urocze rzek leśnych zakręty

purpurą strojne, zdobyte okręty.

 

Obłok się we mnie wpił żelaznolicy

i głaz otulił, jak giezło grobowe.

Pamięć półsenną dawnej mam świątnicy,

kiedy się w tęczach ukazował Prowe

i pszczół pobrzękiem szumiały lewady -

pod rosochatym dębem wojsk obrady.

 

Lecz świat mój umarł. Błądzę nad wybrzeżem

wsłuchany w pomruk wilgotnych kamieni.

Mój róg - bez echa... Cisza mi pacierzem

była, a dziś już me serce rumieni.

Gram tryumf - wicher mi łka przez szczeliny -

gram wieszczby - miesiąc zakrwawia się siny.

 

Umarł... więc wichru i słońcu czarnemu,

które już złotych nie wyda owocy,

gram, - a hymnowi nie wyśpiewanemu

wtórują cienie nadgwieździstej Mocy...

Mój Bóg już umarł... w ogniu swe sztandary

palę: miłości, nadziei, wiary...


SPIS WIERSZY