Pod Strygonium. 30 X [1683].

My tu jeszcze na tymże stoimy miejscu, czekając na przeprawę przez Dunaj wojsk cesarskich; jutro jednak, da P. Bóg, skoro dzień ruszymy się. Książę bawarski dziś odjeżdża, z którym mi się jeno raz widzieć przyszło; p. Staremberk także na swoją do Wiednia powraca komendę. P. wojewody ruskiego powrócił tłumacz wczora z Nowych Zamków jakoś o południu, którego posyłał dla szukania oficera swego i kilku żołnierzy spod wołoskiej chorągwi, wziętych na drodze do Komory; ten między inszymi nowinami powiedział, że pocztę naszą przejęli Turcy i pocztarza samotrzeciego przyprowadzili, który miał pocztarską na sobie trąbkę. Czytali listy i powiedzieli, że znaleźli między inszymi obrazek jakiś, który snadź ktoś sam siebie wymalował i posyłał damie czy-li żonie swojej. Jam zaraz pomyślił na Daleraka. Kazałem pytać po wszystkim wojsku, jeżeli kto jakiego obrazka nie posłał przez Daleraka. Było bajek siła z tej okazji, ale nic pewnego i rzetelnego; ale że trąbkę pocztarską miał na sobie Dalerak i że się to stało tego dnia, którego on wyjechał, potem opisanie osoby jego, nie wątpiłem prawie, że to te na niego paść miało nieszczęście. I nie zawiodłem się, bo w kilka godzin potem, już w sam wieczór, przywiedziono siedmiu Turków z Lewencu, który się poddał (a jeszcze Turcy o tym nie wiedzieli); ci tedy z pocztą jechali do wezyra od paszy Nowych Zamków. Ten tedy pasza przy wielu innych listach tureckich oznajmuje wezyrowi, że pocztarza naszego ludzie jego przejęli i pojmali jadącego do Komory i list mój jeden szczególny posyła wezyrowi i obraz mój ten, który tu było z Rzymu posłano Fanfanikowi, a on go zaś był Dalerakowi. Tym tedy sposobem wrócił się ten list do rąk moich i obraz, który odsyłam Wci sercu memu; do paszy zaś Nowych Zamków wyprawiliśmy zaraz tłumacza, aby nam oddał pocztarza za pocztarza, na znak czego posłaliśmy mu kilka listów, które ludzie jego pisali, narzekając na głód i insze defekta swej fortecy. Nie wiemże, jako się z tego ucieszy; bo i z mego listu nie miał mieć wielkiej pociechy, bo się tam pisało genereusement i to, co jest i być w samej rzeczy powinno.

Wszakem ja tak wiele razy przestrzegał, że przejazdy trudne, że umyślnych wyprawować niebezpieczno; ale tego nie słuchano, jeszcze się gniewano i czemu inszemu to przypisywano, rozumiejąc i chcąc tego koniecznie, aby tu w nieprzyjacielskim kraju poczty chodziły tak bezpiecznie, jako z Krakowa do Warszawy, a rozum uczy, że nie tylko posyłać, ale i pisać w takich okazjach trzeba ostrożnie. Oto i teraz już tak dawno najmniejszej z Polski nie mamy litery ani na listy przez Kaszewskiego responsu; o Kaszewskim zaś to tylko, że go już widziano w wojsku litewskim, które tu przed wczorem dało znać o sobie, że się dopiero ku nam od granic aż morawskich ruszało.

Przed wczorem widzieliśmy paszów dwóch, alepskiego i nikopolskiego, wychodzących z ludźmi swymi, których było pewnie do obrony najmniej cztery tysiące; zamku zaś sytuacja tak mocna, że to cud nad cudami, że się ci ludzie poddali. Z tymi, co ich odprowadzali za trzy mile, osobliwie z alepińskim, różne mieli dyskursy. Naszych wielce estymują i wychwalić się nie mogą. Sami do wezyra nie śmieją, bojąc się o tę fortecę, że ją poddali. Na Doroszenka i Tekolego narzekają, że ich ci do tej hańby przyprowadzili, że meczetów swoich ustępować muszą, czego od zaczęcia swej monarchii jeszcze nie uczynili.

Jest kilka raritates bardzo pięknych w tym Strygomum. Naprzód, że ta góra wszystka, na której stoi zamek, jest z samych tylko marmurów różnych kolorów, mianowicie takich czerwonych, jakie są na zamku w Krakowie w kaplicach. Druga. że z tejże góry nie wiedzieć wiele ciecze źródeł wody ciepłej, tak że w sadzawkach tej wody żaby w dzień św. Szymona Judy wrzeszczały ,,re re re!" jako u nas w maju. Kaplica zaś na zamku wszystka marmurowa, z której poganie meczet sobie byli zrobili, a myśmy tam w dzień tychże św. Apostołów mszę św. i Te Deum laudamus pierwszy raz po stu czterdziestu lat zaśpiewali. Robotą cudowną ołtarz Zwiastowania Najśw. Panny, cały, tylko twarze trochę nadpsowane, ale zaś architecture et les mosaiques bardzo osobliwe.

Z Tekolim, którego komisarze u mnie nad głową siedzą, cale już komisarze Cesarza JMci traktować nie chcą, insze po tych szczęśliwych Wiktoriach odebrawszy ordynanse, wdawszy mnie samiż w tę mediację. Co lubo się im wywodzi, iże wiele stąd wojsko nasze będzie miało w zimowych kwaterach zatrudnienia, nie znajduje to cale miejsca. Jam im tylko wczora wywodził, żeby sobie wspomnieli na iulium i augustum, co z nimi był Bóg uczynił; żeby trzymać środek tak w szczęściu, jako i nieszczęściu, życzyłem. Prawda, że Tekoli winien sobie sam wiele, że rady mojej słuchać nie chciał, że zwłóczył i ostatniej, która należała, przed się nie wziął rezolucji. Nie wiem, do czego ostatnia przywiedzie desperacja. Całuję zatem wszystkie śliczności Wci serca mego jedynego. Mes baisemains a M. le Marquis et a ma soeur. Dzieci całuję i obłapiam.

 


LISTY DO KRÓLOWEJ MARYSIEŃKI