Na insule Szutt, między Presz-burkiem a Komorą,
pod San Peter, 28 IX [1683].

Wczoraj w samym marszu oddany mi list przez pocztę od Wci serca mego du 20eme, który mię niewymownie ucieszył przy ciężkich utrapieniach naszych. Weszliśmy tu w ten kraj, gdzieśmy przecię dosyć pożywienia dla koni zastali; ale cóż po tym, kiedy zaś połowa nam prawie wojska choruje, a choruje na taką chorobę, która jest zarazą, podobna powietrzowi. Gorączka to jest, którą zowią węgierską, niby wnętrzna, z dyzenterią krwawą, przy tym wymioty i mdłości, et le delire. Panowie wszyscy i znaczniejsi oficerowie leżą na pował w Preszburku, gdzie się zostali, i już umierać niemało ich poczęło; a co najdziwniejsza, że się wraca coraz ta choroba, choć kto i ozdrowieje. Już i towarzystwo, i żołdaci, i czeladź umierać poczęli. Wczora mieliśmy deszcz po tych srogich gorącach, przez kilka godzin. Fruktów też na tej insule żadnych nie znajdzie, prócz dereniowych i berberysowych jagód, które na to arcydobre. Aza tedy P. Bóg z łaski swej świętej cokolwiek uśmierzy; bo gdyby to tak trwać miało, jak się zaczęło, nie trzeba by na nas inszego nieprzyjaciela. Z ran także i postrzałów niemało ludzi umiera. Ów nieborak Kizynk, co się zalecał pannie Bokumównie, umarł przed wczorem z wielkiego razu ciętego w głowę. P. Gałęzowski, podczaszy lubelski, chodząc prawie, także skonał onegdy w Preszburku na tę plugawą chorobę. P. wojewoda wołyński bardzo źle; pan wołyński jeszcze gorzej; p. podskarbi teraźniejszy nadworny, p. starosta opoczyński; p. starosta winnicki już konał; p. starosta horodelski źle także bardzo. Tu zaś w obozie nie tak bardzo, ale przecię chorują p. wojewoda krakowski, lubelski, pan sandomierski; dosyć, że odjeżdżając dziś z p. wojewodą ruskim do Jawarynu dla widzenia tej tak sławnej fortecy, nie mamy przy kim komendy zostawić. P. wojewoda pomorski słaby się także jeszcze został w Preszburku; owo zgoła, że się już i posłużyć nie ma kim. Szczukowie owi obadwaj także na pował leżą. To dziwna, że tu dopiero chodzi, a tu już przybiegają, że źle, że mdleje, że umiera. Jako się uważyć może, że pijanicom nie tak szkodzi ta choroba. Pecorini powiada, który tu w Węgrzech przez kilka lat przebywał, że i strach wiele przyczynia tych chorób, i aprehensja. Wczora przysłał do mnie p. wojewoda krakowski, że "się lepiej mam trochę, ale że między trupami leżę, bo i towarzystwo, i czeladź koło mnie umiera, tedy mnie to alterować musi". Niech P. Bóg będzie za wszystko pochwalon i niech się jego święta dzieje wola.

Jam po lekarstwie dosyć jeszcze zdrów, lubo mię zęby boleć poczynają, ależ przecię nie tym owym nieznośnym bólem. Fanfanik z łaski bożej zdrów, i twarz cale inaksza, nie tak, jako bywała. My się pod Komorą przeprawować jeszcze będziemy, która tylko dwie mili od Najhajzlu, który oblec mamy; stamtąd zaś Tekoli stoi jeno o trzy mile z swym wojskiem i z dwiema paszami tureckimi, waradyńskim i egierskim, znać nie wiedząc o naszym tak bliskim sąsiedztwie, Wczora tu od niego przyjechało trzech ludzi, dając znać, że za przyjazdem Absolona zaraz tu Tekoli wyprawił swych posłów, którzy za milę stąd nocują, i na nich tylko czekam. Nie wiem, jeżelim oznajmił w pierwszych listach Wci sercu memu, że wezyr udusił paszę budyńskiego i wszystko po nim pobrał, i siłu innych. Cesarz turecki jeszcze był w Beligradzie; wezyr ku niemu poszedł. Węgrowie, którzy byli rebelizowali, osobliwie co po tej stronie Dunaju, od Styrii wszedłszy, Turków biją, a do nas z poddaństwem i posłuszeństwem przysyłają.

My tu jesteśmy w przedzie, książę lotaryński za nami, a książę bawarski przeszedł był Dunaj i zachorzał był, alem mu dał znać o Tekolim i podobno z nami tu złączy się. Pierwszy jego minister umarł z tejże choroby; z czego wielce żałosny. Waldeck cale sam nazad powrócił, zostawiwszy nie wiem przy kim komendę wojska tego, którym komendował. Książę saski von Lauenburg odjechał także mal content, że Staremberka przed nim podwyższono. Kaprara generał jechał także do cesarza, albo po ukontentowanie, albo dla pożegnania. Gałecki, który jeździł do cesarza z końmi darowanymi ode mnie, jeszcze dotąd nie powrócił. On ne parle pas ici ni francais, ni espagnol, ni allemand. Poseł tylko hiszpański pisał do mnie komplement, żałując, że się widzieć ze mną nie mógł. Ja zaś do biskupa wiedeńskiego w ten sens napisałem, że "ponieważ już do innej przejeżdżam diecezji, a od ciebie nie miałem żadnej przynajmniej spólnej kongratulacji, że P. Bóg poszczęścił chrześcijanom, więc ja tobie winszuję, że tenże P. Bóg przywrócił cię, pasterza, do zgubionych już prawie owieczek twoich". Nie mam dotąd i na to responsu. Od cesarza też nic ani o toison, ani o Węgrach, ani o Bawarii. Książę bawarski często Fanfanikowi powiadał, że ma siostrę młodszą w dziesięciu lat, daleko gładszą niżeli Madame Dauphine; ludzie zaś jego wszyscy, i dworscy, i oficerowie, i spowiednicy, bardzo o tym często przed naszymi - ale to tylko dyskursy. Książę bawarski może mieć lat dwadzieścia trzy, cztery. Na koniach oklep biega, pływa po Dunaju; fort vigoureux do wszystkiego. Fanfanik mu dał Turczynka chłopca i kilka bagatel, z których był niewymownie kontent; jam zaś mu dał kilku więźniów i chorągwi kilka tureckich. P. Zdżański przyjechał w cale. Kompas i książka doszły mię dawno, i lichtarz. P. starosta sandomierski dotąd nie przyjechał, ale ma być już niedaleko.

Posyłam też Wci sercu memu rejestr amunicyj, które zabrano w obozie tureckim i którymi się dzielić mamy. Rzecz nigdy do wiary niepodobna, jakie to było przygotowanie i co to kosztować musiało; a jeszcze połowę tego wszystkiego wojska rozebrały, bo to tylko to spisywano, czego wojska przez trzy dni zabrać nie mogły, brał bowiem każdy to, co chciał, a spalono prochów tyle troje; a cóż go dopiero wystrzelano!

Trzeba to na różne przetłumaczyć języki i drukować w gazetach kazać. -

Po wojsku siła bardzo pasów diamentowych. Nie możemy zrozumieć, co to oni z tym robili, bo tego cale sami nie zażywają; ale znać dla dam wiedeńskich, których się dostać spodziewali i one sobie stroić. Prawda, że w nich diamenty cienkie i zwierciadełka pod nimi, ale robota dziwnie piękna i rzecz przecię bardzo bogata. - W Wiedniu też tego okrutną rzecz czeladź poprzedała za lada co, bojąc się, żeby im byli panowie tego nie odbierali. Wezyr, kiedy przybiegł do swego namiotu, to kazał brać wszystkim swoim dworzanom i pokojowym po kilku worków i ci, co do nas pouciekali, to każdy z nich miał po dwa, po trzy tysiące czerwonych [złotych] i po koniu dobremu. Koń samego wezyra, który był na powodzie, jest u mnie ze wszystkim siedzeniem; dostał go mój towarzysz spod chorągwi pancernej, niejaki Rączkowski. Mam przy tym skofię z chorągwi samego Mahometa i kaletkę pewną ze złota litego, w której były na kształt portugałów trzy sztuki złote, ale cienkie jak pargamin, gdzie coś na nich pisowano de la cabalistique; ja teraz w tym noszę ów maleńki obrazek Najśw. Panny od Wci serca mego. Skarb zaś w pieniądzach grubych gdzie się podział, tego zgadnąć trudno; bom ja pierwszy stanął u namiotów wezyrskich, a nie widziałem, żeby go rozrywać miano. Snadź albo był między wojsko rozdany, albo go było nie nadwieziono, albo go też przodem wyprawiono, ponieważ niektórzy Turcy, jako i tłumacz najpierwszy, poczęli jeszcze o czwartej po południu uciekać (jako jego pojmany powiada sługa), obaczywszy, że już wojsko nasze ku ich obozowi zbliżać się poczęło.

W Tekolim, moja duszo, ja się nie kocham; ale nad narodem węgierskim mam wielkie miłosierdzie, bo są okrutnie utrapieni. Byłem też na zamku w Preszburku: największy tam specjał widziałem, ciało całe św. Jana Jałmużnika. Od Apafiego miałem list, który wykupił od Turków zakonnika jednego i przysłał go z kartką w cyfrze, że się dobrze stało, co się stało; że sobie Turcy życzą pokoju z Niemcami (alem ja tego nie pokazał); przestrzegając przy tym, że Tatarów chce posłać wezyr do Polski - ale to podobno było dlatego, abyśmy my się wrócili do Polski, nie zbliżając się do państwa jego.

Że listu nie było od Fanfanika i ode mnie do pp. hetmanów litewskich, ks. Sarnowskiego to wina i wiedeńskiego wina, a potem importunitas ks. Szumlańskiego, który niektóre pobrał pakiety, obiecując się być równo z pocztą. Teraz do pp. hetmanów litewskich wyprawiłem znowu rezydenta ich, Unichowskiego, aby szli przez Węgry prosto do mnie; Kozacy zaś niech idą zwyczajną drogą za drugimi, tj. Semen i inni, bo tu już jest Worona i Mężyński. Kopię zaś listu do króla francuskiego, przysięga ks. Sarnowski, że posłał p. kanclerzowi.

Do pana krakowskiego pisałem przez tych ludzi, co ciało prowadzili, i drugi raz przez pocztę, i przywileje posłałem. Przemyśl mam w dobrej pamięci. Do p. kanclerza pisać, aby on ekspostulował imieniem moim z p. marszałkiem wielkim, że to jest jego officii i województwa tego po nim potrzebowały, aby aresztował rzeczy we Gdańsku przeszłego podskarbiego, a tym bardziej i na tym fundamencie, kiedy ablegatowi naszemu w Paryżu nie wydano klejnotów rzeczy pospolitej. Nie napisałaś mi Wć nic, moje serce, co te listy sprawiły, które tenże przeszły podskarbi dał był a Dumont. Nie mogłem zrozumieć końca listu Wci serca mego, coś to opowiedziała staroście kowalskiemu, que vous irez vous meme a la tete des soldats de votre compagnie. Którzy to tak szczęśliwi będą soldats i która kompania, co ją Wć zowiesz la votre?

Więcej czas nie pozwala i droga do Jawarynu (dokąd mil tu siedm węgierskich w bok, i znowu albo wodą, albo lądem zabiegać drogę przed Komorą potrzeba wojsku), audiencja przy tym posła Tekolego. Aleć podobno i to, co się napisało, nad-przykrzy się czytać. Całuję już tedy (a w rzeczy samej nie w słowach tylko to uczynić tysiąc razy przez dzień myślę) wszystkie śliczności serca mego, począwszy od najśliczniej-szych włosów aż do najwdzięczniejszych stopeczek serca mego jedynego kochanego. A M. le Marquis et a ma soeur mes compliments. Dzieci całuję i z duszy obłapiam; książęta pozdrawiam.

O nowiny francuskie w gazetach i holenderskie prosimy, aby nam przysłać. Kiedy się, da P. Bóg, z sobą obaczymy i gdzie o tym myśleć, nie tylko zgadnąć niepodobna; dosyć, że teraz na głowę wszyscy się proszą do Polski, do której żebym ja tylko dyszlem nakierował, nie rozumiem, że by się tu dusza jedna została, chyba ci, co by nie mieli na czym i o czym. -

 


LISTY DO KRÓLOWEJ MARYSIEŃKI