Nad Dunajem, przeciwko samemu Preszburkowi, [24 IX1683].

Dnia wczorajszego rano, melankolizujących jeszcze nad nie zbudowanym mostem, zbiegł nas Dupont tak niespodziewanie, że nam dotychczas jeszcze to z podziwienia wyniść nie może. Ucieszył jednak niewymownie, gdy szczęśliwą osobliwie mnie o zdrowiu Wci serca mego przyniósł nowinę. Dotychczas jeszcze napytać się go nie możemy, jako zastał moją jedyną pannę, jakoś była surprise, coś potem czyniła, mówiła. Owo zgoła, jeżeli tam był dobrze examine, pewnie i tu nie mniej. Za echarpe uniżenie dziękuję Wci sercu memu i te rączki, które robiły koło niej, milion razy całuję. Obrałem sobie zaraz, skorom tylko obaczył, celle de rose i ucieszyłem się wielce potem, że się i w tym myśl i upodobanie nasze zgodziło.

List ten do Wci serca mego piszę przy ordynansach do pp. hetmanów litewskich, którzy aby byli szli od siedmiogrodzkiej ziemi i od Satmaru w tamte ku Waradynu tureckie kraje, wszyscy z wojsk cudzoziemskich z rady życzyli generałowie. Ale że by to było zbyt od nas daleko, et qu'ils seraient separes de nous par le Tibisque, fleuve de grande consideration, a zatem mogłaby się tam na nich wszystka obrócić potencja, zdało się tedy, aby raczej do nas przychodzili pod Najhajzel albo Nowe Zamki; lubo teraz tego wojska mniejsza będzie potrzeba, bo pewnie tego już roku nieprzyjaciela w polu nie obaczymy, który, już to będzie jutro tydzień, jako spod Jawaryna w różne się rozszedł strony i ani duszenie, ani ścinanie utrzymać ich nie mogło.

Jednego z siedmiu wezyrów a paszę budzyńskiego, nazwanego Imbrahim, który niedawno był na Kamieńcu, a miał żonę Polkę, niejaką Poniatowską, człowieka starego, dobrego i poczciwego, lubo był ranny i postrzelony w tej teraz pod Wiedniem potrzebie, przecię go udusić w oczach swoich rozkazał (na co patrzali oczyma swymi pewni przedawczykowie, których tu dziś przyprowadzono), kładąc tę na niego winę, że wojsko jego było świeże, bo dopiero przed dziesiącią dni przyszło było do obozu, a przecię bić się nie chciało i wprzód uciekać poczęli. Stracił i innych kilka tak paszów, jako i bejów; ostatek pod Budą jeszcze tracić będzie. Wszystek gniew i furia na naród nasz polski. Chan jeszcze go poprzedził pod Jawaryn, stanąwszy tam zaraz w poniedziałek rano; a gdy nazajutrz przyszedł za nim wezyr, radził mu, aby się nie bawił, i sam mu poszedł torować drogę.

Sam się dotąd jeszcze biedzę, jako ten list pójdzie do Wci serca mego, ponieważ w pocztach wielkie mankamenta, pan zaś ten Unichowski aby w drodze nie chciał bawić, obawiamy się; i po części nie bardzo jeszcze bezpieczny na prost przejazd.

Umyślnych posyłać jest to rzecz niepodobna, bo konie najlepsze wiatr prawie powiewa; a cóż dopiero może być u Kozaków albo u dragonów! Ce que vous faites, mon amour, entre deux elevations, me fache et chagrine extremement. Woli Bożej powinniśmy się cale poddać i o to Go tylko prosić, co jest z jego upodobaniem. Przez tegoż tedy P. Boga, do którego Wć moje serce obracasz tę swoją modlitwę, proszę, aby temu dać pokój, a prosić Go, aby się we wszystkim stała i działa jego święta wola. Inaczej się nie uspokoję, aż to Wć moje serce wprzód dla P. Boga, a potem dla mnie uczynisz.

 

Padre d'Aviano, który odjechał zaraz z Wiednia do Lincu, a stamtąd miał zaraz jechać do Włoch, narzekał na srogie grzechy dworu i miasta wiedeńskiego, których równi nigdzie nie kładł; na ministrów cesarskich, na pychę, na niesprawiedliwość, na rozpustę srogą miasta i dworu; na cesarza zaś grzechy d'omission i że pozwala tych niesprawiedliwości ministrom swym, sam się nie aplikując, sam w te rzeczy nie wglądając. Ze mną czasu bardzo mało miał mówić. Obiecował przecię wi-ktorii; prawda, że czasem niby przez zęby. Po Wiktorii obłapiał mię, całował, a wzdychał, prosił, aby continuer bez omieszkania czasu. Narzekał na lenistwo drugich, na niedbalstwo; mówił, co należało, a potem, nie mogąc na to i patrzyć, odjechał. Nie pisz tedy Wć moje serce tego do niego, co masz wolę; wiem pewnie, że by mu to nie było miło, bo się on cale każe stosować do woli bożej.

U nas ludzi niemało poczęło mrzeć: jedni z ran i postrzałów, drudzy z tej nieszczęsnej dyzenterii. Jam tu kilka czajek kazał sprowadzić chorych z Wiednia do Preszburka, bo tu ludzie właśnie jako nasi, bardzo dobrzy, poczciwi i nam przychylni. Nie masz tu człowieka jednego, tak z panów starszyzny oficerów, jako i żołnierzów, aby go ta plugawa nie miała napaść choroba. Mnie P. Bóg z łaski swej jeszcze dotąd od niej zachował. Panowie hetmani obadwaj niebożęta chorzy, starszy na nogę, drugi na swe znów zwyczajne alteracje. Asferus ów nasz nieborak wczora skończył z postrzału dans le bas ventre. Towarzystwa siła my się nie dorachowali, a prawie co na wybór. Spod chorągwi syna naszego Aleksandra zginęło towarzystwa podobno ośm, wszystko szlachty bardzo znacznej, ów też nasz Bełkacki także zginął. Insi się zaś tak zdobyli, że nie-leden został panem. Pasów diamentowych bardzo siła między żołnierzami; siła tego za lada co pozbywali w Wiedniu, a drudzy się zaś z tym dotąd kryją. Ks. Hacki powlókł się tam nazad; od brata jego wczora dopiero odszukałem lichtarz arcywczesny, a przed wczorem fuzję od p. Stadnickiego.

Ks. Hacki nasz nieborak opat biegał z listem moim do cesarza aż do Lincu z nowiną przeprawy przez Dunaj; miał gdzieś i mszę w drodze przed cesarzem. Miał znowu i drugą audiencję w Wiedniu; nie zastawszy padre d'Aviano, czytał cesarzowi, co imieniem moim ks. Przyborowski pisał. Kręcił się, biegał, cyfry pokazywał; nic to wszystko nie pomogło. Pisze dziś tu do mnie z Wiednia, że powraca próżny już nie tylko skutku, ale i nadziei; co że on tam u Wci mego serca szerzej roztrząśnie, nie powątpiewam.

Był też tu u mnie wczora z wielkim żalem, płaczem i skargą ledwie wymowną książę saski von Lauenburg (człowiek poczciwy bardzo, pan wielki i starszy w domu swoim, który w dzień potrzeby komendując prawe skrzydło cesarskie był zawsze przy mnie), a to o to, że cesarz regratyfikując komendantowi wiedeńskiemu p. Staremberkowi, że dotrzymał miasta do przyjścia naszego, dał mu sto tysięcy talerów, toison d'or i uczynił go feldmarszałkiem, pominąwszy księcia tego saskiego, Kaprarę i Lesla, którzy wszyscy kładą się daleko starszymi i że nim komenderowali. Tak tedy książę wielce się czując urażonym, odjeżdża z wojska; ludzie jego i przyjaciele sakramentują, narzekają, grożą. Ale i tym drugim ma być bardzo niemiło i dlatego i most nam podobno spóźniają, że wszyscy ręce opuścili i pokazują się być nieukontentowanymi. Uszy tu bolą słuchając z daleka, co mniejsi mówią; nawet już i na nas narzekają, "żeście go sekurowali; niechby była ta pycha i z korzeniem do szczętu wyginęła!" Jam też dopiero wczora odebrał list od kardynała Bonwizego; ale tylko komplement, o łasce albo dyskrecji jakiej Ojca św. nad wojskiem naszym ginącym ani słowa jednego. Generałowie ci malkontenci mają wielką po sobie rację. Że komendant dobrze się bronił, poznawamy; ale że by się był nie obronił, gdyby my byli w sukursie nie przyszli.

Z księciem bawarskim jużeśmy się dawno nie widzieli; przysłał jednak wczora do mnie, pytając o ordynans. Idzie bokiem jedna jego część wojska tą, druga tamtą Dunaju stroną, dla pożywienia; aleć jemu wszystko z Bawarii Dunajem płynie. Książę lotaryński bywa co dzień; nie znać po nim, nieboraku, ani zdobyczy, ani łaski cesarskiej. Ja, lubo niewiele mam czasu, bobym chciał zjechać do miasta, które za Dunajem, i tam wziąć lekarstwo, atoliż przecię cokolwiek dziś miawszy, napisałem list do Duvernay'go (en fort mechant francais, ale to Wć moje serce poprawisz, byle sens był, jeśli się to zdać będzie Wci mojej duszy). Na podpisie wymyślić imię jakiekolwiek francuskie. Lubo to pokaże królowi swemu, lubo nie pokaże, przecież się będzie musiał pukać od gniewu i żalu i przejrzy w swych fałszach i niecnotliwym procederze. W ostatku pod tymże podpisem posłać kopię tego listu a M. de Beauvais et a M. le marquis de Bethune, a zalecić Gracie i Richterowi, żeby te listy kształtnie na paryską przeprawili pocztę.

Z rad warszawskich śmiać się trzeba, bo ich i samych P. Bóg w pośmiewisko obrócił. Z kurfirsztem brandenburskim pewnie mię więcej nie powadzą; ale i on się zna bardzo dobrze na takich ludziach. M. le marquis d'AIy vient d'arriver, który chciał być w potrzebie en volontaire, ale jej omieszkał. Muszę tedy już kończyć, całując milion razy i ściskając wszystkie śliczności najpiękniejszego ciałeczka mojej Marysieńki. A M. le Marquis mes baisemains i podziękowanie za ojcowski afekt, który w swym wyraził liście. Księżnę jejmość z duszy obłapiam, dzieci całuję. Minionkowej persekucji z duszy żałuję. Racz Wć moje serce napomnieć ode mnie: wolałbym, żeby się nie uczył, niżeli żeby miał stracić fantazję.

 


LISTY DO KRÓLOWEJ MARYSIEŃKI