Z gór Kalenberg nazwanych na których klasztor kamedułów teraz spalony,
nad obozem tureckim, 12 IX [1683],
o trzeciej przede dniem.

Luboć też już teraz wierzyć by potrzeba, że pisać czasu nie masz i poczta nie wychodzi, aż jutro, i nie wiemy, jako przechodzić będzie, bo Tatarowie pewnie w tyle nas będą, atoli jednak, abyś się Wć moje serce nie turbowała, odłożywszy wszystko na stronę, oznajmuję, żeśmy już tu za łaską bożą stanęli nad obozem tureckim wczora przed wieczorem; dziś do południa, da P. Bóg, ostatek nadciągnie. Wypisać niepodobna, co się to tu z nami dzieje (ani wieki takiej drugiej rzeczy słyszały) po tak ciężkiej przeprawie dunajowej, gdzie się i mosty łamały, i wozów większa część brodów sobie szukać musiała (i kilka ich znalazła sur tous les bras du Danube, prócz samej tylko macicy, gdzie sam idzie courant d'eau, bo drugiej tak bystrej rzeki nie masz na świecie), we czwartek, zaraz (tj. 9eme du mois) po przyjeździe elektora bawarskiego; którego jest portret taki: wzrost i la taille de notre M. le comte de Maligny, włosy nieszpetne chatain brun, na twarzy nieszpetny, ale usta i broda poszły przecię na austriackie, ale przecię nie bardzo. Oczy niby trochę chore; l'air francuski. Przyjechał do nas prawie pocztą; stroi się lepiej niż drudzy, konie ma piękne, angielskie, których mu przysłał król francuski dwanaście z siedzeniami. Lokajów, paziów nie widać; grzeczności i ludzkości dosyć; młodość jeszcze wielka. Z Fanfanikiem tak dobrze et familierement, jakoby się już z sobą znali od kilkunastu lat. Zowie go często mon cher frere; bo i Fanfanikowi przyznać, il est tout autre i nieboraczeńko souffre beaucoup, a za łaską bożą i zdrów, i nie przykrzy mu się to.

Zrazu elektorowie obadwaj byli przecię z nami niby obcy; teraz, jakeśmy się to poczęli zbliżać ku nieprzyjacielowi, niepodobna wyrazić, jakie z nich mam ukontentowanie: sami zawSze parol ode mnie odbierają i dziesięć czasem razy pytają, jeśli jeszcze czego nie rozkażę. Saski poczciwy człowiek, w którego sercu nie masz zdrady. Spadł onegdy nieboraczeńko z konia i podrapał sobie twarz: jakobyś Wć moje serce patrzała na ową kompanię kapraliską. Kawalerów kilku mają przy mnie zawsze dla odbierania ordynansów, rajtarów nawet zbrojnych przysłali po kilkadziesiąt tej nocy, aby stali na koniach przed namiotem moim; co, moje serce jedyne, racz oznajmić ks. łuckiemu (bo ja nie mam czasu), który był tego rozumienia, żem z nimi miał zażyć, i z flegmą ich, wielkiej trudności. Przydali mi do wojska mego polskiego na skrzydło prawe cztery wielkich regimentów piechoty: owo zgoła, kapitan najprostszy nie mógłby być posłuszniejszym nad nich i dlatego możemy się spodziewać dobrego przy łasce bożej skutku, lubo z wielką pracą, bośmy cale rzeczy inaczej znaleźli, osobliwie w położeniu miejsca, niżeli nas informowano.

Po tej tedy przeprawie dunajskiej, o której wyżej namieniłem, przeprawialiśmy się przez takie góry, żeśmy nie wchodzili albo nie wstępowali, mais nous avons grimpe. Począwszy tedy od piątku, nie jemy nic ani śpimy, ani konie nasze. Jam się w piątek oddzielił był od wojska naszego, zajechawszy wprzód na radę z książęty, i byłem bez wojska swego dwadzieścia sześć godzin. Nasi się byli zostali po zadzie dla tych nieszczęsnych przepraw, tak że już prości ludzie niedobrze to byli poczęli tłumaczyć; tylko że mnie widzieli i trefunkiem przy mnie węgierską piechotę, którąm przecię w samym postawił przedzie, bo wojska niemieckie bardzo się już były ku temu pomknęły miejscu, i dosyć niebezpiecznie. Ale P. Bóg z nieograniczonej swej łaski uchował dotąd, że się najmniejsza nie stała konfuzja i człowiek i jeden nie zginął, lubo ze wszystkich stron i z tyłu Tatarowie naglądać poczęli. Turków zaś wodzą jako psów; i bydeł im moja dragonia i Kozacy niemało zabrali. (O Mężyński, Mężyński!) To tu tylko cudowna, że tu już od dwudziestu sześciu godzin panuje taki wiatr, a właśnie Prosto w oczy nam od nieprzyjaciela, że się ludzie na koniach ledwie osiedzieć mogą. Właśnie na nas spuścili les puissances aeriennes, bo wezyr ma być wielki czarownik.

Wczora tedy o południu zszedłem się z wojskiem swoim i przechodziliśmy tę tu znowu górę niecnotliwą, lasem wielkim gęstym okrytą, przykrą et inaccessible; uważyć tedy, co to za łaska boża, żeśmy tu, przeszedłszy takie miejsca bez szkody i impedymentu. Wozy swoje zostawiliśmy o mil stąd trzy nad Dunajem, w miejscu jednym bardzo dobrym i obronnym, tuśmy tylko wzięli dwa lekkie, ostatek na mułach.

Ale to wszystko nic: większe się nam z tym stało oszukanie, że nam wszyscy powiadali, nawet generałowie sami, że skoro wynidziemy na tę tu górę Kalemberk nazwaną, że tam już będzie dobrze, że tylko winnicami pochyła nam będzie ku Wiedniowi droga. Aż gdy my tu stawamy, naprzód widzimy obóz turecki, wielki bardzo, jako na dłoni; miasto Wiedeń za mil kilkanaście dalej: ale od nas tam nie pole, ale lasy jeszcze i des precipices, et une grandissime montagne du cote droit ( o czym nam nigdy nie powiedziano), et cinq ou six ravines; dlatego tedy ledwo nam jeszcze za dwa dni przyjdzie do samej akcji, bo musimy odmienić cale teraz i szyk, i manierę wojny i zacząć z nimi a la maniere owych wielkich Maurycych, Spi-nolów i innych, którzy szli a la secura, gagnant peu a peu le terrain. Mówiąc jednak humainement, a pokładając wszystkie nadzieje w Bogu naszym, miałby też nieprzyjaciel wielką odnieść konfuzję, który się ani okopał, bo mu się też okopać niepodobna, ani ścisnął son camp w kupę, ale tak stoi, jako-byśmy za sto mil od niego byli.

Komendant wiedeński widzi nas: puszczał race i z dział bije ustawicznie. Turcy zaś nic dotąd nie uczynili; tylko na skrzydło lewe, tam gdzie książę lotaryński z saskim stoją pod murami klasztoru de la Camaldolie (i te mury nasi opanowali), wyprawił kilkadziesiąt chorągwi z kilką tysięcy janczarow, broniąc niby pasu tamtędy nad Dunajem. Jadę tam zaraz i dlatego kończyć muszę, jeżeli tamtej nocy nie zrobili jakiego retranchement, co by było bardzo na nas niedobrze, bo ja ich stamtąd atakować myślę. Wojsko nasze stoi wszerz z wielkie półmile po górach, w lasach, że miejsce ledwo jest ścieżką przedrapać się od skrzydła do skrzydła. Ja tu na samym nocowałem skrzydle prawym przy piechotach. Obóz wszystek widać turecki. Działa zmrużyć oka nie dały.

Takeśmy się tu wylekczyli przez ten piątek i sobotę, że by z nas każdy jelenie po górach uganiać mógł, O konie najgorzej, które cale nie jedzą, jeno liście z drzew. Nie masz prowiantu dotąd obiecanego ni na konie, ni na ludzie; ludzie jednak nasi bardzo ochotni. Piechoty te, które mi przydane do wojska naszego, z taką się wysługują submisją, że nigdy tak swoje; nasze zaś poglądają miłosiernym okiem na obóz turecki, a z wielką tam bytności swej impacjencją: ale to chyba sama mocna ręka boska sprawić może. Tatarów prawie dotąd nie widać, nie wiemy jeszcze, gdzie są.

List od Wci serca mego, przez sługę p. wojewody wołyńskiego pisany, pod samą tą niecnotliwą wczora odebrałem górą, pisany 6eme septembre, a numero 6. Nie trzeba się z tym chwalić, że szósty, bo ten mój będzie już ósmy. Zabawił mię mile bardzo ten list aż do świtu; za czym już kończyć muszę, całując milion razy wszystkie śliczności Wci serca mego jedynego. Mes baisemains a ma soeur et a M. le Marquis. Dzieci całuję i przyciskam do siebie. Przeczytaj Wć moja panno ten list p. Drionowi, bo z niego może mieć wielką do dyskursu materię.

 


LISTY DO KRÓLOWEJ MARYSIEŃKI