Za Dunajem, u mostu pod Tulnem, 9 IX [l683], rano o piątej.

Dwa listy dnia wczorajszego oddane mi od Wci serca mego; późniejszy, numero 5, 4eme da septembre, wprzód mię doszedł, ten zaś numero 4 et du premier septembre w kilka godzin potem, obydwa przez ręce p. rezydenta, który tak reglował pocztę, że dwa razy tylko w tydzień chodzić będzie, tj. we czwartek, jako to dziś, i w poniedziałek. Ale i ta P. Bóg wie jeżeli przechodzić będzie mogła, bo jako się skarżył generalny post-magister, że ci, co się po zadzie wloką, już mu dwóch pocz-tarzów zabili dla koni, które spod nich pobrali.

Myśmy dzień wczorajszy tu strawili na nabożeństwie, gdzie nam dawał padre Marco d'Aviano benedykcję, umyślnie tu Przysłany imieniem Ojca św. Komunikował nas z rąk swych; mszę miał i egzortę niezwyczajnym sposobem, bo pytał: "Jeśli macie ufność w P. Bogu?" i odpowiadaliśmy mu wszyscy, że mamy. Potem kilka razy kazał za sobą mówić głośno; "Jezus Maryja, Jezus Maryja". Mszę miał z dziwnym nabożeństwem-prawdziwie to jest człowiek złączony z P. Bogiem, nie prostak i nie bigot. Był u mnie na tamtej stronie Dunaju na audiencji więcej niż pół godziny; powiadał, co mówił z cesarzem prywatnie, jako przestrzegał, napominał, pokazował, dlaczego P. Bóg te tu karze kraje. Na wojnę mu samemu iść ani się tu zbliżać nie kazał i kiedy wczora rozgłoszono, że cesarz jedzie, że mu gospody tu w Tulnie rozpisują, on się tylko uśmiechał, a głową pokazował, że nie. Jakoż to znać tylko finta, o czym i do mnie cesarz pisał, chcąc niby się ze mną widzieć a oraz i wojska wszystkie. Ale poznałem to, że temu bardzo radzi, żem ja tego me potrzebował; i owszem, życzyłem, aby nad Krems dalej się tu nie zbliżał, ponieważ wojska się dziś w imię boże do nieprzyjaciela ruszają i w ciasnoty wielke, góry i lasy wnijdą, tu zaś z tyłu mogą Tatarowie przyjść, aby tym ludziom, którzy idą pozad, z nami się złączyć przeszkadzali.

My się tu już kilka dni biedujemy z przeprawami, a coraz nam jeszcze deszcz przeszkadza. Mosty lubo arcydobrze zrobione, a przecię się ustawicznie psują, dla czego dotąd i połowę jeszcze wozów wojska konnego naszego nie przeprawiło się;

co jest z srogą niewygodą, bo tu na tej stronie i ździebła słomy nie dostanie, nie tylko siana, bo tu na tym miejscu właśnie chan z swymi wojskami stał przez kilka niedziel. Ale jeszcze gorzej daleko stąd do nieprzyjaciela, gdzie tylko góry srogie a lasy, które przebywać potrzeba kilka razy na dzień. Sprowadzają przewodników i wszyscy nad tym radzą, a żadną miarą sposbu wynaleźć nie mogą; i tak się przyjdzie puścić na samą wolę bożą. Tak przecię stanęło między nami, że piechoty wszystkie wprzód grimperont na te góry i dla kawalerii przeprawy robić będą. Dziś już tedy w imię boże do tego się bierzemy, by też i wozy wszystkie przeprawić się nie miały; co będzie z wielką niewygodą i narzekaniem wojska konnego, bo nie tylko ze wozy nie przejdą, ale co z nimi będzie dalej czynić, jest trudność niewymowna, ponieważ z jednej strony drogi nieprzebyte, a z drugiej w tak pustym i głodnym kraju, gdzie wszystko nieprzyjaciel z ziemią porównał, bez nich się obejść niepodobna. Z księcia lotaryńskiego jestem kontent niewymownie. II en use fort bien avec moi, et c'est un fort honnete homme, et homme de bien, et il entend le metier de la guerre plus que les autres. Sam odbiera zawsze ode mnie parol. Toż uczynił wczora et M, de Saxe, gdy się już ich z nami złączyły wojska, które dnia wczorajszego widzieliśmy: arcypiękne, gromadne, munderowane i w wielkim porządku. Może się rzec o Niemcach, co o koniu powiedziano, że nie znają siły swojej.

Une fausse alarme mieliśmy już po dwie nocy; osobliwie tej przeszłej była wielka, dotąd jeszcze nie wiemy przyczyny. Fanfanik nie pokazał żadnej po sobie trwogi; i owszem, grande envie de voir au plutot les ennemis. Il se fait tout autre, qu'il n'a pas ete, Przydałem mu M. le Castelan de Livonie, bo inaczej być nie mogło. Książąt niezmierna się rzecz zbiega z całej Europy, pocztami biegą dzień i noc. Książę bawarski miał już tej stanąć nocy; wczoraj przybyli nejburscy dwaj, hanowerski, de Wircburg, młody Anhalt i innych rzecz niezliczona. Dopieroż kawalerów różnych nacyj, którzy chcąc mię widzieć, nie dają mi prawie co inszego robić i o czym innym myśleć. Lekko to wszystko bardzo się wybrało; moim namiotom i asystencjom wydziwić się to nie może. Książę saski objeżdżał ze mną wczora wojska w tejże swojej codziennej czerwonej sukni; na koniu u rządzika trzy tylko albo cztery cętki z białego srebra, lokaja ani pazia żadnego, namieciska z prostego chwilichu, nawet i asystencja bardzo mała koło niego, i to chyba z samych oficerów. Gwardia jednak, która wczora za nim przyszła, bardzo piękna i porządna, jako i całe wojsko.

Języcy nieprzyjacielscy, których dotąd wodzono, wszyscy się na jedno zgadzają, że Turcy o przyjściu naszym wierzyć nie chcą. Koło Wiednia czemu bardzo rzadko strzelają, zgadnąć nie możemy, już dawno stamtąd żadnej nie mając wiadomości. P. Stadnickiego, Niemirowskiego nie widać jeszcze. P. starosta lubelski przybył, i o drugich, że idą, powiadają, osobliwie o p. staroście sandomierskim, jakoby miał być stąd tylko o dziewięć mil, czemu ja nie wierzę: nie masz ani regimentu jego ani chorągwi. Kopij ani dzid nie przysłano; ale co po tych wszystkich, kiedy Kozacy z Mężyńskim już nie na czas przyjdą, którzy tu jedyni byli najpotrzebniejszymi, osobliwie w przejściu przez te niecnotliwe góry i lasy. Ale niech się we wszystkim dzieje wola boża.

Tego momentu przychodzi wiadomość od podjazdów, że pod Wiedniem strzelają bardzo z muszkietów, a z dział rzadko bardzo. - Pecorini też tu doktor stanął przed wczorem; człowiek się zda być bardzo grzeczny. Ks. kamienieckiemu naszemu że się poprawiło, niech P. Bóg będzie pochwalon; niewymowniem się o niego frasował i jakoby mi kilka tysięcy ludzi przybyło, tak mię ta o polepszeniu zdrowia jego ucieszyła nowina. Giza siedzi jeszcze w Lubowli, nie przysłał po niego konwoju Tekoli dotąd. Tekoli sam jest tu niedaleko pod Preszburkiem z częścią Turków i Tatarów. Przysłał do księcia lotaryńskiego posła swego, ofiarując mu armistice, a to aby się zbyć mógł od siebie Turków i Tatarów, którzy mu ziemię pustoszą. O mnie cale tu nie wiedział poseł; gdy mię obaczył, zadumiony ledwo słowo przerzec mógł. Pisałem tedy do niego przez tego posła w cyfrach i dobre dałem mu napomnienie. Książę siedmiogrodzki jest pod Wiedniem przy wezyrze i z swoim wojskiem. Pisał przed kilką dni do cesarza, ofiarując mu mediację. Wezyr mu to pewnie pisać kazał, według swoich dawnych zwyczajów. Wołosza i Multani tamże; ale z tymi wszystkimi trudna korespondencja.

Sługa księżnej jejmości omylił się, bo z Apostołem nie masz Kozaków nad półtora sta; są to ludzie p. wojewody wołyńskiego, a p. Mężyński siedzi jeszcze z swymi we Lwowie, jako sam pisze, i Żywert, postmagister lwowski.

Żalę się też Wci mojej duszy przed samym sercem moim Wcią, moja jedynie kochana Marysieńku, żem sobie dotąd nie mógł zarobić na lepszą reputację: po tak wielkich dowodach miłości mojej pomawiać mię czy się godzi, że listów nie czytam? A ja w największych zabawach moich najmniej ich trzy razy czytam: raz, kiedy przyjdą; drugi, układłszy się, kiedy się uwolnię od spraw publicznych; trzeci, kiedy na nie odpisuję. Rachowanie zaś lat pobrania się naszego, liczba dzieci - cale nie miała co robić nie tylko w liście, ale i w myśli. Że czasem niewiele piszę - och, moja duszo, trzebaż było inszym przypisać przyczynom, nie tej, którą sobie niewinnie i niesłusznie imaginować raczysz! Pół świata ludzi już tylko mil kilka od siebie, a o tych wszystkich wiedzieć potrzeba; nuż o domowych, gdzie się samemu najmniejszej rzeczy dotknąć potrzeba, a czasu na to nie dadzą.

Wć moje serce, dla miłości mojej, nie chciej tak rano wstawać; bo jakież by to zdrowie znieść mogło rano wstawać, a kłaść się późno? Czego jeżeli Wć dla mnie nie uczynisz, to mnie wielce uturbujesz i zdrowiu memu zaszkodzisz a bardziej jeszcze swemu, które jedyną jest moją tylko na tym świecie kon-solacją. Co do miłości, osądźmy się, moja duszo, kto w niej bardziej ziębnie je: we mnie jeśli ją lata już nie grzeją, serce jednak i umysł zawsze ciepły, zawsze gorący i jednostajnie kochający. W ostatku, wszak się tak było rzekło, mon amour, że też to już miał być votre tour, że się od Wci mojej duszy caresses zaczynać miały, a w tym cale nie dotrzymują mi słowa. Tak tedy, moja pociecho, swoje winy nie składać na kogo inszego, a pokazać to nie tylko w myśli, piśmie, mowie, ale i w rzeczy samej, że kochasz nieodmiennie najwierniejszego swego Celadona, który tym kończąc, całuje wszystkie sliczności najwdzięczniejszego ciałeczka jedynej Marysieńki swojej. Mes baisemains a M. le Marquis et a ma soeur. Dzieci całuję z duszy i obłapiam; cieszę się niezmiernie z fantazji Murmurka. P. wojewoda pomorski dopiero przyjechał; książę bawarski ma być u mnie zaraz.

 


LISTY DO KRÓLOWEJ MARYSIEŃKI