We Lwowie, 25 VII [1675].

Wszystkie duszy, myśli i życia pociechy, najśliczniejsza, najwdzięczniejsza i najukochańsza Marysieńku, jedyny serca mego panie!

 

Będąc wczora na Wysokim Zamku, uważałem długo zachodzące nad Jarosławiem słońce i w tamtą obłoki bieżące stronę. O jakożem sobie życzył obrócić się w jaką kropelkę deszczu albo rosy a spaść na najśliczniejszą busieńkę serca mego albo którążkolwiek partię najwdzięczniejszego ciała, wiedząc, że moje kochanie na deszcz rado wychodzi. W tej tedy tak miłej będąc ponurzony imaginacji, nie oderwałem się od niej, aż rzetelniejszą rzeczą, tj. pisaniem ślicznej rączeńki pana mego, które mi oddał p. Bliskowski. Napieściwszy się tedy, nacałowawszy i łzami skropiwszy, powróciłem do siebie, gdzie z kilku miejsc oraz zastałem przyprowadzonych języków. Poszczęścił bowiem P. Bóg w kilku miejscach jednego dnia naszym, tj. pod Dubnem, Leśniowem i Szczurowicami, gdzie wszędzie Tatarów hałasowali nasi i języków nabrali. Ci wszyscy języcy zgadzają się, że nieprzyjaciel ze wszystką potęgą już stanął pod Zbarażem, którego dobywać chce, że komisarze nasi pod wartą turecką, a że Adzi Girej poszedł w zagony ku Polesiu, a syn chański ku Sokalowi. Ale ten już powracał nazad, tj. syn chański, nie bawiąc mało co; trzecich, co się byli zapuścili ku Pokuciowi, prędkim zawrócono ordynansem. To z tych trzech miejsc pobrani języcy tak się na jedną zgadzają; z czwartego zaś miejsca, których pobrał p. Puhaczewski, rotmistrz p. wojewody ruskiego, i tu ich sam przyprowadził, między Zbarażem a Załoźcami, osobliwie jeden, czy-li wielki frant, czy-li nazbyt rzeczy wiadomy, cale się z tamtymi nie zgadza, bo powiada, że chan i Imbraim pasza lubo stanęli pod Zbarażem, ale to tylko uczynili dla odmiany paszy, i szyję w tym swoją stawia, że go dobywać nie będą, że się Kamieńcem samym kontentować będą; że "wczorajszego dnia miało być generalne consilium, po którym waszych komisarzów z pokojem odprawią"; że ,,to już teraz ostatnie wyprawione zagony, o których aby byli nie dawali znać komisarze, dlatego nie pozwolono im nikogo do was posyłać". Owo zgoła, cokolwiek może być dobrego i do wiary podobnego, to ten frant powiada, za każdą razą szyję swoją stawiając, jeśliby to nie miała być prawda. Czekać tedy będziemy soboty, a najdalej niedzieli, która też z tych będzie się weryfikowała prawda.

Poczta warszawska dopiero dziś przyszła. Nie masz, widzę, w niej nic tak osobliwego. Elent prosi Wci serca mego, aby znowu, przy podwyższeniu sumy, mógł być arendarzem kałuskim. Przyznają mu wszyscy, że podczas tych inkursyj niesłychanie tam dobrze stawał. -

Le grand d'Espagne obumiera bez swojej comtesse, tak mu jest nieznośna ta absencja. Minucje wszystkie moje nie wiem gdzie mi chłopcy zapodzieli; powiadają, że tam gdzieś między papierami. Nie wiem, jeśli to prawda; a wszystkie tam w nich mojej muszki imiona. Więcej mi pisać czasu nie dają, bo już się zeszli prowadzić mię do kościoła. Całuję tedy najśliczniejszą busieńkę pana mego, w której się wszystkie tego świata zamykają słodkości i lubości; na niezapominanie zaś, bo o tym moja panna nigdy nie pomyśli, chyba jej przypominać potrzeba, całuję muszkę moją śliczną, la cousine, la brunette, la moutone, les pieces tremblantes, la duchesse de deux ponts, pajączka - swoim i bonifratella imieniem. Dzieci całuję i pozdrawiam. A Mmes Palatine, łowczyna et M. l'Ambassadeur mes compliments.

 


LISTY DO KRÓLOWEJ MARYSIEŃKI