W obozie, 3 VII 1670.

List od Wci serca mego oddał mi p. Berens, oberszterlejtnant jmp. wojewody ruskiego, pisany w drodze z Gniewu do Gdańska. Był w tym pakiecie i listek do jmp. łowczyny mojej mości pani. Nie mogłem się na nim nic wywiedzieć, jakim kształtem list ten wlazł w onego pakiet, ani mi też Wć moje serce oznajmujesz, przez kogo i do kogoś go adresowała. Dziś ten list przyszedł po południu, a jutro rano ze Lwowa poczta odchodzi, a stąd mil siedm do Lwowa. Za czym musi się bardzo krótko pisać; a bardziej z okazji przyjazdu jmp. wojewody kijowskiego do obozu, który z wielką kupą ludzi swych prywatnych przyszedł do obozu, blisko tysiąca człowieka pewnie. Muszę mu tedy być rad, jako tak wdzięcznemu gościowi. Jmp. wojewoda ruski, już to półtory niedzieli, jako odjechał do Lwowa; stamtąd był w domu, powrócił do Lwowa i znowu wczora ze Lwowa do domu. -

Jutro mamy tu mieć radę; po dwóch dniach ruszymy stąd ku Kamieńcowi w imię boże, bo już komisja prawie na zerwaniu. O Tatarach, którzy są pod Turczynem, że już wchodzą w kraje nasze, zewsząd przychodzą wiadomości. Niech się dzieje wola boża i to, co P. Bóg obiecał, boć się już i żyć uprzykrzyło w tak ciężkiej i zawziętej niewdzięczności. Aza kiedyżkolwiek ustaną i w gęby swe ludzie źli wezmą, że tej ojczyznie nade mnie nikt nigdy lepiej życzyć nie mógł, bom i teraz, z tą garstką ludzi, gotów zdrowie moje na szańc nieść, spodziewając się przynajmniej od P. Boga za cnotę moją odpłaty. To foremna, że to tam sobie, słyszę, u dworu w głowie uprzędli, żebym ja i drudzy moi przyjaciele króla przepraszali. Za siebie ślubuję, że przepraszać nie będę, bobym się tym samym obwinił, nie uczyniwszy nic złego ani królowi, ani ojczyźnie; i owszem, dla tego obojga zrujnowawszy się w zdrowiu i substancji. Chorągwie wszystkie a wszystkie już przyszły. Nie potkało to tych złych ludzi szczęście, które sobie obiecowali, że chorągwie moich nie miały słuchać ordynansów.

O gazety prosimy, abyście je nam Wć przysłali, bo nasza tylko będzie jedyna konsolacja wiedzieć przynajmniej, co się na świecie dzieje. Księżna jejmość w Zamościu powiadała, że jmp. łowczy Króla JMci przeprosił przez jmp. wojewodę chełmińskiego i przez oo. jezuitów, ale pod kondycją, aby u dworu nie bywał. P. Silnicki tamże u księżnej jejmości p. Kuropatnickiego szpetnie i bez wszelkiej przyczyny znieważył. 136 [Jmp. wojewoda krakowski] udaje tam, słyszę, często niedobre o nas nowiny i jakoby mię, nie wiem dla jakiej przyczyny, wojsko odejść czy odstąpić miało. Racz go Wć ode mnie prosić, aby chciał inszą wziąć opinię, boć i my w tegoż P. Boga wierzymy, co i kto inszy, i pewnie nikogo na klęczkach przepraszać nie będziemy przy niewinności naszej, i znamy dyferencję poczciwej śmierci z sromotnym żywotem.

To krótko namieniwszy, obłapiam i całuję wszystkie śliczności serca mego, które bym z duszy rad w rzeczy samej jako najprędzej, nie w imaginacji. Bo mnie się tego dostaje w listach tylko; a kiedy obecnie, to to Wci sercu memu i na myśl nie przychodzi całować ciało moje. Fanfana nieboraka obłapiam i całuję, i inszym wszystkim nisko kłaniam. -

 


LISTY DO KRÓLOWEJ MARYSIEŃKI