A Krasnobród, 6 V [1668].

- Lat trzy, jakośmy się z sobą pobrali; rok zupełny, jako się nie widzimy; przez tamte zaś dwie [lecie] ledwo by mieszkania z sobą naszego dwa zupełne wyrachował miesiące. Ej, czy też jest, był i być może nieszczęśliwszy, mizerniejszy i utrapieńszy nade mnie człowiek! Kochałem cały wiek mój, od pierwszego poznania. Nierychłom się tego doczekał szczęścia. Wiedziałem się być kochanym, a teraz oraz to oboje tracę, że nie patrzę, nie zażywam mojej szczęśliwości i jestem w desperacji, widząc i dotykając się rzeczą samą tak znacznej odmiany. Wiem bardzo dobrze, moje serce, że pókom był młodzieńcem, pótym się bronił i pótym nie chciał tych przyjmować urzędów; i nie przyjąłbym ich był ani bym był do Warszawy się wrócił, choćby mi byli milionami sypali, chyba żeby był stanął rozwód między Buflem a Bukietem, jako la Poudre była avec les Essences postanowiła. Bo Sylwandrowa była intencja nie mieszać się w te rzeczy, tj. w domowe te kłótnie, i ten czas przebyć w cudzych gdziekolwiek krajach; potem druga była racja, że te szarże tak kłopotliwe, tak zgryźliwe, bez wszelkiej jakiej konsolacji, pomocy i ukontentowania. Jest to się zabić swą ręką, jako się to mnie teraz dzieje; a daleko gorzej, bom się nigdy a nigdy tego nie spodziewał na się, abym był miał kiedy żyć oddalonym od Wci serca mego. Gdy tedy, moja dobrodziejko, doczekałem tej szczęśliwej a prawie nigdy niespodziewanej godziny, już mi i te szarże uczyniły się nie tak ciężkie, przykre, trudne i kłopotliwe, bom wszystkie delicje upatrował w Wci sercu moim i takem sobie imaginował, że to mój Paryż, to moja włoska ziemia, to moje gusty, to moje plezyry: gdzie ze mną będzie najśliczniejsza Jutrzenka, stamtąd ona swą śliczną jasnością najciemniejsze i najsmutniejsze frasunków i kłopotów rozpędza cienie. - Całe lato zaś w obozie strawiwszy, upracowawszy się, ucierpiawszy, do jakichże wracam delicyj? Do pustych pokojów, do takichże myśli i bezsennych nocy. A w ukontentowaniu o szkodach się tylko domowych nasłucham, które się w niebytności mojej staną; jako i teraz dają mi znać, że ostatnie nasze miasto, Złoczów, które było od nieprzyjaciela całe zostało, teraz (jakimciś, jeszcze nie wiem, sposobem) zgorzało przypadkiem.

Teraz na wojnę idę. Jeśli P. Bóg wrócić się z niej pozwoli, któż wie, jeśli mi całą zimę w Ukrainie zostawać nie przyjdzie, bo zwyczajnie tak bywa. Nieszczęście łatwo ugodzi, kiedy chce. Tej zimy, jak na złość, siedziało się spokojnie doma próżnując, kiedy w domu żadnej nie było pociechy. Pisałem zaraz, powróciwszy do Żółkwi, aby mi było przynajmniej pour tuer ce cruel et facheux temps przysłano farb do malowania i lepiej opisany sekret; i w tym miłosierdzia nie miano, ani nawet i nie odpisano. - Aby nie było do tego przychodziło, tj. do ostatniej ruiny zdrowia mego, otworzyć mi się było z intencją swoją (boć przecię i z miłości dawnej, i z powinności małżeńskiej ta między nami powinna była być konfidencja), żeś w tę swoją miała intencję jechać drogę, przed wzięciem du petit baton du general; bobym ja był dla zdrowia Wci i na kraj świata z Wcią pojechał (i tegom życzył, kiedy my się pobrali - racz tylko z łaski swej wspomnieć: "kiedyśmy doczekali tego szczęścia, któregośmy pragnęli, porzućmy te tu wszystkie kłótnie!"; potemem już tego Wci długo nie przypominał, żeś sama była tego okazją z naprawy Hamaleonowej i za radą du Soucy, bom widział, żeś się Wć tym turbowała). Ale żeś mi się Wć z tym nie otworzyła, aż po wzięciu tej buławy i tu aż we Lwowie, i nigdyś mię też o to nie prosiła, aby było jechać z Wcią, aniś życzyła - nie godziło mi się też, dla honoru, zostawszy hetmanem, a nie odprawiwszy kampanii, porzucać i odjeżdżać - i tak przez to w te teraźniejsze moje nigdy niespodziewane wpadłem nieszczęście. List Wci najbardziej mię zawiódł z Warszawy pisany podczas lekarstw, w którym przysięgasz na Najśw. Sakrament, że beze mnie na lekarstwa żadne nie wyjedziesz, boby się te wszystkie beze mnie w truciznę obróciły, i słuchać nie będziesz królowej, choćby tego najbardziej życzyła. Mam go przy sobie i w szkaplerzu go chowam, patrząc weń codziennie i [myśląc,] jako nie masz nic stałego i pewnego na tym świecie.

Ja prosto jadę do Żółkwi dla uspokojenia dłużników, którzy ze mną jadą, a ja dotąd sposobu nie mam satysfakcji onych (od czego mi się dobrze głowa nie pada), bo z tym hultajem sprawy o Solec dojść nie mogę: cudowne rzeczy ten szalony robi. Stamtąd prędko do obozu. Odezwę się jednak jeszcze Wci sercu memu, lubo od żalu, Bóg mój lepiej widzi, nie wiem, jeśli i pisować się już zdobędę. -

Jeśli mię też co i nadto już trapić może bardziej, jako, że mi nigdy Wć nic de positive nie oznajmujesz o zdrowiu swoim, jeśli już wszystkie ustały afekcje i co ich za przyczyna była. Nawet o owe kropki na ciele responsu się doczekać nie mogę. jakie o nich tamecznych pp. doktorów rozumienie. -

Długi nie tylko żebym miał odebrać z skarbu, ale znowu w nowe zaprzągłem się. Już nie tylko pieniądze, ale i srebra moje rozdaję, i jeśli sejm jeszcze dłużej wlec będą, jako się na to zanosi i czego podobno le maitre du palais enchante potrzebuje et ses ministres, to się mnie już cale do ostatka wniwecz obrócić przyjdzie. Ostatnią miednicę moją z nalewką posłałem wczoraj paszy sylistryjskiemu i już się teraz w szklenicy umywać muszę. Nikt ni o czym myśleć nie chce; a ja widząc, że byśmy zginęli i swoje byśmy ostatek wszystko stracili, wszystkich moją opłacam substancją. Jakoż to nie być chagrin?

Spraw naszych niesłychanie zawikłanych i dawnych siła uspokoiłem. Wszystko się to oraz nawaliło z niesłychanym ciężarem. List od Bekiera posyłam Wci sercu memu, z którego Wć zrozumiesz, że arendować Kałuży nie chce, bojąc się niepokoju. O inszych starać się pilnie zleciłem. Dlatego posyłam, abyś Wć nie rozumiała o mnie, jakoś zwykła, żem jest w sprawach, które mi Wć zlecasz, negligent; a Bóg mój widzi, że bym rad ponctuellement tejże każdą ekspediował godziny, chcąc się i tym przysłużyć Wci sercu memu! Aza da P. Bóg, że się kto mszy trafi. Było z szlachty niemało; ale ja się starać kazałem, według woli Wci, o Szotów, kupców, Ormian, Greków, Żydów.

Dwa tysiące talerów, rozumiem, że już miało dojść rąk Wci serca mego, od p. Bielińskiego pożyczonych; i te piętnaście tysięcy przez p. Boratyniego, rozumiem, że prędko dojdą Wci, o czym przez pocztę jutrzejszą spodziewam się wiadomości. Jeśli się Wć tymi obejdziesz już pieniędzmi, trzeba prędkiej wiadomości, żeby zaś dla pieniędzy tam się nie bawić, o które jest tak trudno, że ich na szyję dostać nie może. Pieniędzy tych, od wyjazdu Wci serca mego, nie wiem, jeżeli taki u Wci rachunek: z sobą ze Gdańska wzięłaś Wć siedm tysięcy i coś nie wiem; w Paryżu dwanaście tysięcy; p. Zawadzki przez Formontów cztery tysiące i sto złotych; p. Bieliński sześć tysięcy; p. Boratyni przez Gratę piętnaście tysięcy - co facit czterdzieści cztery tysiące i coś dobrą monetą; prócz tego trzy tysiące na guziki, i te pieniądze, co się poślą z Kałuży. Jeśli się co sprawować ma, lepiej by podobno choć ową wielką perłę zastawić, bez której by się do czasu obejść mogło, a potem by się wykupić mogła: bo oraz o pieniądze bardzo trudno, ile kiedy targi tak słabe we Gdańsku na zboże. Ku zimie znowu mogłaby się spuścić jaka szkuta na wykupienie perły, popłaciwszy teraźniejszymi pieniędzmi dług chorążego sandomierskiego i p. Bielińskiego. -

W busię i imaginacją całować nie śmiem, bo do mojej tylko w imaginacji apetyt, a kiedyśmy z sobą, osobliwie w łóżku, to się odwracają, to stołki przystawiają, na których poduszki kładą, żeby być busią jak najdalej od Sylwandrowej; co wspominając, ledwie każdego momentu konać nie przychodzi. Za wszystkie łaski i dobrodziejstwa, i znaki dawnej miłości racz mi to darować, a otworzyć mi się z tym, czymem był tak obmierzł Wci sercu memu, bo co moment godziny to gorzej było, aż do samego rozjazdu się z sobą. Potem zaś jako zaraz o mnie zapomniano w drodze, a dopieroż w Warszawie, już tego i nie wspominam. Nie racz Wć mieć za złe, że to przypominam; bo jakoż nie sarknąć, kiedy ból i żal aż do samego przenika serca? A do tego, że cały rok myśląc bez przestanku o Wci sercu moim, wszystkie mi przychodzą momenty życia naszego na myśl, tak złe, jako i dobre. Nie schodzi i to z myśli, gdy bywał ten czas, że nie było w oczach nic śliczniejszego, nic kochańszego: poduszka nawet, na której sypiała la Poudre, zdała się, że pachnęła; a potem sam się wszystek w oczach stał plugawcem. Przedtem koszula jedna zdała się być wielką przegrodą, gatki, które zdejmować kazano, zawadą; a potem już się kołdrą obwijać kazano. Jako tedy te rzeczy wybić z głowy i jako żyć albo życia pragnąć? Racz sama tylko moment nad tym pomyśleć i wspomnieć to wszystko, a przyznasz, że nic na świecie nie było prawdziwszego i słuszniejszego do wierzenia. Z tego tak ciężkiego utrapienia jestem tak siwy, że by mię ledwo kto rozeznać mógł. Niedługi czas, a długi zepsował żywot i dobre zrujnował zdrowie.

Od pobrania się naszego z sobą wszystkie witania nasze i żegnania mam ponotowane. Pierwsze żegnanie za Czerskiem przy stodole w karecie jako wspomnieć szczęśliwe, kiedy najśliczniejsze oczy z duszy i serca płakały. Witanie zaś jako miłe, jako wdzięczne w szczęśliwej karczmie żółkiewskiej, mimo której jadąc, zawsze ze łzami wspominam. Drugie zaś owe, kiedym późno w noc przyjechawszy zastał moją pannę jeszcze nie śpiącą a prawie zbladłą i drżącą z miłości i radości. W Sochaczewie także bardzo dobre i miłe. W Warszawie zaś po chorobie w Zamku na górze, kiedy sprawa była z księżną - o jako także wdzięczne i łaskawe. W Radziejowicach osobliwą uznałem tendresse. Niewdzięczne i niemiłe zaś naprzód w Puławach, jadąc najpierwszy raz do mnie; drugi raz we wsi, cośmy ją kupić chcieli pod Warszawą po uczynionej z Lubomirskim zgodzie: ledwie patrzać na mnie chciano i tejże zaraz godziny okazyjek do kłócenia się szukano. Trzeci raz, kiedym do Pielaskowic przyjechał z obozu. Owo zgoła, zawsze najgorzej, kiedy do domu jechać przychodziło. Teraz zaś, kiedy już o tej swojej drodze myślono, to wszystko na świecie nie było miło: jako mię przyjęto, kiedym ze Stryja przyjechał, że mię aż ludzi wstyd było! Żegnań nie przypominam, bo i tak podobno dość długo bawię tak niemiłą i niewdzięczną Wci materią. Ostatnie tylko przypomnieć w Jaworowie, przed którym kilka dni jako psa mię traktowano; tego tylko najbardziej żałuję, że się to działo przy p. wojewodzie i przy samej i że się takie rzeczy przy nich i przed nimi mówiły z cudownej jakiejś natenczas przeciwko mnie niechęci, którą bym ja drogo odkupił. A myśląc nad nimi, o, gdyby mi nie o wiarę szło a duszne zatracenie, podobno by mi z żalu broń we krwi swojej utopić przyszło, tak mi tego wstyd, tak mi tego żal, tak na to boleję. I ci ludzie, choć to nasi przyjaciele, wiem, że nieraz o tym z sobą mówią i podobno się ze mnie urągają, który-m tak bardzo z tą miłością Wci serca mego wykrzykał. I inne rzeczy podobno jedno z nich obserwować mogło, czego się podobno nie wystrzegano i aby obserwować miano, nie spodziewano. -

Widziałem krzesło u Króla JMci na dwóch kołach na zadzie, dziwnie wczesne, które było przywiezione dla nieboszczki królowej. Mogłabyś sobie Wć takie sprawić, boby się tym lada kto, zaprzągłszy konia, z wielkim swym przywiózł wczasem. Dla mody przynajmniej, boby tu takie zrobiono, a wczesna rzecz bardzo do kościoła i po ogrodzie jeździć.

 


LISTY DO KRÓLOWEJ MARYSIEŃKI