A Pielaskowice, 22 IV [1668].

- Król JMć wyjechał we środę do Litwy; myśmy się wszyscy w piątek rozjechali. Księżna jejmość kłania Wci; zdrowa, za łaską bożą. Ową materię błękitną, która mi się na nic zdać nie mogła, dałem księżnie; bardzo z niej była kontenta. Ja tu w Pielaskowicach z tydzień zabawić muszę dla różnych spraw na trybunale. Między inszymi, za Dnieprem jedną majętność każą mi płacić, której byli nie dopłacili rodzice moi (a kupili ją byli przed samą wojną), a teraz tę majętność z mymi inszymi oddano Moskwie; jeśli też można już większą cierpieć krzywdę, niech każdy osądzi. Przejdzie tedy sto tysięcy, co mi na tym przyjdzie płacić trybunale. A potem wyprawa znowu tak nagła do obozu (bo już zewsząd dają znać o nieprzyjacielu), dla czego ostatnie folwarki koło Żółkwi zastawić się muszą, bo na tamte dalsze za Lwowem nikt i halerza dać nie chce, i nie masz też nic, bo nieprzyjaciel cale to z ziemią porównał. To taka moja wysługa! Kiedy sobie wspomnę, wielem też ja stracił i w dobrych, i w złych pieniądzach od wzięcia tych nieszczęsnych szarży - strach, dalibóg, i pomyśleć o tym. -

Jakośmy się pobrali, ledwośmy byli z pół roku z sobą, i to jak w gościnie albo w drodze: bo pierwszego roku, kiedyś Wć była w Żółkwi, to się zaraz wybierać poczęto do Warszawy dla owych kłótni z p. Lubomirskim i dla zastąpienia; drugiego zaś roku trwogi, a potem ta francuska na myśli była wojna. -

Król JMć na św. Trójcę do Warszawy powrócić ma wolę i dopiero uczynić conseil, na którym ostatnią ma wziąć rezolucję. -

 


LISTY DO KRÓLOWEJ MARYSIEŃKI