A Solec, 4 IV [1668].

- Już to tylko niedziel kilka do trzech lat, jakośmy się pobrali, a trzech miesięcy by nie narachował, cośmy w kupie byli. Jakoż to żyć, jakoż to zdrowym być? -

Przyjechał tu też do mnie na święta jmp. Skoraszewski, chorąży poznański, z sejmiku wyprawiony imieniem województw wielkopolskich; z czym, zrozumiesz Wć moje serce z instrukcji, której poślę kopię Wci sercu memu. Toż pewnie i inne uczynią województwa. Ja do Białej od dzisia dnia za tydzień wyjeżdżam. -

Kopii listu i instrukcji od województw wielkopolskich nie posyłam Wci sercu memu, bo siła po łacinie mieszali, czego byś Wć moja panno zrozumieć nie mogła. Dziękują naprzód na podhajecką okazję, przyznawając aż nazbyt; dziękują potem za mowę jedną, którąm miał na sejmie. Proszą przy tym, abym się jął sam rządu tej rzeczypospolitej, ponieważ nikt o niej myśleć nie chce; a skoro się skupią .do kupy pour 24eme d'avril, abym nimi dysponował comme le chef general według woli swojej, pod którego się cale poddają protekcję i zdrowie, krew, substancje rzetelnie ofiarują, lubo przeciwko nieprzyjacielowi postronnemu, lubo przeciwko tym, którzy w domu mieszają sprawy rzeczypospolitej. Byli tacy z strony dworu, którzy nie pozwalali posyłać do mnie, ale nie przemogli; chcieli tedy, aby też i do Króla JMci wyprawili posłów, ale i na to zezwolić żadną nie chcieli miarą. Toż będzie pewnie i z inszych województw; o co się dwór będzie gniewał, nie widząc tego, że by było gorzej, kiedy by zaś kogo inszego pour le chef obrać mieli. -

Jakubka pocałować ode mnie. Nosić go po dworze bardzo potrzeba. Ja w takim wieku, jak on, nie znałem prawie izby, ustawicznie mnie noszono po dworze; i teraz Wć wiesz, moja panno, jako mi niezdrowo, kiedy kilka dni na świeżym nie będę powietrzu. -

 


LISTY DO KRÓLOWEJ MARYSIEŃKI