Żółkiew, 31 XII [1667].

Jedyna duszy i serca pociecho, najśliczniejsza i najwdzięczniejsza Marysieńku moja!

Nie spuszczając się na tamte kupno jmp. łowczego warszawskie, com tylko dostać mógł we Lwowie, posyłam Wci sercu memu, tj. nóżek rysich par cztery, według rozkazania Wci mojej duszy, czapek dwie aksamitnych białych. Do jednej dostałem sobolka bardzo czarnego i przyszyć dałem, boby tam podobno z tym tak dobrze się sprawić nie umiano. Soboli wprawdzie, rozumiem, że tam kupi jmp. łowczy według pisania mego u Moskwy, gronostajów i ogonków; jednak ja dla wszystkiego, a najbardziej, aby się wygodziło Wci sercu memu i w odwłokę nie szło, posyłam mój kołnierz soboli, w którym jest soboli siedm. Nie wiem tedy, jeśli się wygodzi w tym z woli Wci mojej panny, bo nie wiem cale, do czego to Wć potrzebujesz. Ale to sobole niezłe i o takie teraz trudno. Posyłam w tym pudełku i bawełnicę turecką, taką, jaką już Wć masz, moja duszo, a drugiej natenczas we Lwowie dostać nie można było, a to pour le lit d'ete. Cale teraz we Lwowie niczego dostać nie może, chyba na jarmarku, którego się bardzo dobrego spodziewają, bo zima arcydobra i pokój zewsząd tymi czasy. Ów Ormianin pojechał aż do Persji; obiecuje pewnie perły wywieźć i gruszki szmaragdowe, piękniejsze jeszcze niżeli te, co wywiózł p. Radziejowski młody, które też bardzo piękne i czyste, i niemałe, tylko zda mi się, że nazbyt podługowate. Z jarmarku co by posłać Wci dobrodziejce [mojej], racz oznajmić, luboć od niego do tej nieszczęsnej Warszawy odjechać muszę, skąd chciałbym obaczyć Gniew i nawiedzić Częstochowę; ale i tego, wątpię, aby mi pozwolono.

O herby Wci serca mego pisałem kilkakroć, abyś mi ich przysłała, a to aby ich dać wyrysować na lampie przed obraz Najśw. Panny Częstochowskiej, która będzie gorzała zawsze. Ma być, słyszę, nieszpetna, bo srebra kupiono na nią za tysiąc złotych dobrej monety, a od roboty pięćset złotych tąż monetą.

W tym pudełku i sam bym siebie rad posłał z duszy, gdyby to rzecz można; alebym podobno był niedługo wdzięcznym gościem, bo moje szczęście, czy-li humor tych, w których się kocham, nietrwały i niestateczny. Obłapiam przy tym uniżenie dobrodziejkę moją ze wszystkiego serca i duszy i całuję z niepojętą pasją wszystkie wdzięczności najśliczniejszego ciała jedynej Marysieńki. A toute la famille mes tres humbles respects, obeissances et baisemains. Chłopca ode mnie pozdrowić i pocałować, jeśli go P. Bóg w dobrym chowa zdrowiu.

 


LISTY DO KRÓLOWEJ MARYSIEŃKI