A Żółkiew, 9 XII [l667].

Jedyne duszy i serca kochanie, wszystkie pierwsze i ostatnie moje na tym świecie pociechy, najśliczniejsza i najwdzięczniejsza Marysieńku, dobrodziejko moja!

Przed tak szczęśliwą nowiną, jaka szczęśliwsza i pocieszniejsza dla mnie być nie mogła, chciał mię jeszcze P. Bóg z łaski swej umartwić: bo kiedym tej tak długo pożądanej wyglądał i oczekiwał poczty, nic mi inszego nie przyniosła, tylko że francuska do Gdańska dla złej drogi nie przyszła poczta. Uważże tedy, moja jedyna pociecho, jako mi to wiele przydać musiało i tęskności, i frasunku, i melankolii, i impacjencji, czekając na drugą przez tak długi nie .czas, ale dla mnie wiek wieków. Zmiłował się jednak P. Bóg i nie dał tak długiej pokuty, bo ledwom tylko co zsiadł tu w Żółkwi z konia, w dzień poniedziałkowy (wilia to była natenczas św. Mikołaja, który zwyczajnie dzieci po kolędzie przynosi), przybiegł tu Mieczkowski jmp. łowczego, który tu z Warszawy czwartego stanął dnia, sam nie wiedząc z czym. Serce jednak zaraz wróżyć poczęło i sam rozum, że z złymi tak prędko nie biegają nowinami; oddarłem tedy co prędzej pakiet, wyglądając imienia Teresy. Ale le bon papa i tej tak krótkiej nie życząc zwłoki, na wierzchu swego wyraził listu: "Votre femme est accouchee d'un fils" i poprzedził wszystkich, którzy podobno tej od siebie naprzód życzyli wiedzieć tak szczęśliwej nowiny. Lubom ci się tedy był nagotował przywitać Teresę, nie Jakuba, ale ja i za tę P. Bogu podziękowałem omyłkę, a najbardziej za to, że zachował Mamusieńkę śliczną, jedyne moje kochanie, i z tak ciężkiego wyprowadził terminu, na który ja tylko wspomniawszy, zawszem obumierać musiał. Niechże tedy imię jego święte pochwalone będzie na wieki.

Na tego franta małego mi niemiło, że tak długo turbował i niewczasował Mamusieńkę swoją i że do niej niepodobny. A mógł to wiedzieć ten zdrajca, że bym się był dla tego samego musiał w nim był kochać! Niech jednak już i tak roście w dobrym zdrowiu na chwałę Bożą, którego woli, opiece i dyspozycji cale go oddajmy. Nie wiem, kto mu to pozwolił znak mój nosić na ciele i skąd te bezpieczeństwo. Ale to wszystko do ujrzenia się z sobą, daj P. Boże, jako najprędszego; boć cale po chwili nie będzie już nic po człowieku, kiedy ostatek zdrowia straci dla ustawicznej a tak ciężkiej melankolii.

Tej poczty znowu ledwo nie z takąż oczekiwałem impacjencją, abym był ujrzał przynajmniej śliczną rączeńkę Wci mojej jedynej panny i tym pewniejszy był zdrowia dobrodziejki mojej; ale tak wielkich oraz nie chciał mi dać P. Bóg pociech, bo i tej poczty też z Warszawy odbieram wiadomość, że francuska do Gdańska nie przyszła poczta. Pacjencją tedy kontentować się przychodzi, a jedyną w Tym nadzieją, który zafrasowawszy w wieczór, rano do siebie się uciekających pocieszać zwykł.

Wszyscy są niesłychanie radzi. Jmć ks. Solski niewidanie już mu tu i figurę eryguje. We Lwowie po wszystkich kościołach P. Bogu dziękują, bom wszystkie klasztory i zakony od chleba zimowego uwolnił. Jmć panna ksieni niesłychanie rada, że ją moja panna babką uczyniła; cale się ona tego nigdy nie spodziewała. Kłania się bardzo Wci memu sercu w liście moim i sama pisać będzie. Ks. Żółkiewski z skóry tylko nie wyskoczy. Jmp. wojewoda i jmp. wojewodzina jeszcze nie wiedzą. Dziękujęć bardzo, moja panno, żeś się sprawiła według kartki mojej, którąm pisał z Podhajec, żeś się nie podrwiła i żeś się nie dała konfundować jmp. wojewodzinie ruskiej. Ale i Wć możesz teraz nie składać, że "nie ze mnie wina, bom ja miewała dzieci". Miewałaś, moja panno, ale wszystko dziurawe, niezupełne; a teraz masz z łaski bożej owoc zupełny i z jąderkami. Znajże, moja duszo: "stara legła", nie mów tak drugi raz.

Sejm się odwlókł jusqu'au 24eme de janvier, a powlecze się pewnie do samej Wielkiejnocy. Uważże Wć, kiedy też tu pokój i folga kosztom: z komisji do obozu, z obozu na sejm! Skąd ma stawać? Ja, P. Bóg widzi, że już nie mam sposobu, bo z tych wszystkich majętności, w których był nieprzyjaciel, i jednego nie będzie intrat szeląga. -

Ten francik mały, jako mi pisze M. Chevalier, tłusty i duży. Daj P. Boże tak i do końca; aleś się też Wć moja duszo miała wniwecz obrócić, dźwigając go. Niech mi często nie bywa na pościeli u Mamusieńki, żeby zaś nie odsadził tatusia od miłości najśliczniejszej Marysieńki. - Proszę uniżenie, moja jedyna dobrodziejko, racz mię wymówić przed rodzicami swymi i rodzonymi, że im nie odpisuję i sam za tak wesołą i szczęśliwą nie dziękuję nowinę. P. Bóg widzi, że cale zapominam i mówić, nie tylko pisać po francusku, żadnej prawie z ni z kim nie mając konwersacji; bo się cale teraz wszyscy na zimowe rozjechali kwatery. Jakom jednak wdzięczen tej łaski i miłości de toute la famille, gotówem w każdym podającym się wyświadczyć terminie, teraz powinne i uniżone moje zalecając powolność i usługę.

Nie wiem, jeśli też Wć moje serce wiesz o tym, że Dominik, krawiec, mego siwego rumaka angielskiego nie odesłał z drugimi końmi od Wisły i nie wiem, gdzie go podział, i jeśli to była wola Wci, moja duszo, i czy na nim jechał do Paryża samego; bo mi tu powiadają, że on udawał, jakobym mu go ja darował, i chciał go był w Warszawie przedać.

Nasz jmp. wojewoda ruski szczęśliwy. Dano mu zaraz za ten pierwszy rok arendy z Świecia szesnaście tysięcy dobrymi pieniędzmi, a nie dał szeląga, jako mu było dać kazano. A nam co Gniew uczyni, masz tam Wć moja panno wiedzieć, bom wszystką kazał rocznią odesłać intratę, o czym żadnej dotąd nie mam wiadomości. A daliśmy na zapomożenie tysiąc talerów gotowych jako lodu, dziesięć tysięcy łasztów zboża między chłopy, i sto kilkanaście wołów. To takie nasze szczęście; a temu ta przyczyna, że księżna nieboszczka najlepsze wsi od starostwa za konsensem Króla JMci sługom swym porozdawała. Księciu Dymitrowi dał Król JMć teraz podczas pogrzebu starostwo drahimskie na pomorskiej, którego książę kurfirszt nie odbiera, i Luboml; a mnie, miasto jakiej wdzięczności, każe Kamieniec fortyfikować swymi pieniędzmi (co by kosztowało ze trzysta tysięcy), a za to obiecuje się przyczynić na sejmie, że mi to oddadzą - widząc i wiedząc bardzo dobrze, żeśmy zniszczeni od nieprzyjaciela i tak wielkimi kosztami, że żyć nie ma o czym.

Jutro jadę do Lwowa odprawować posła tatarskiego, który na mojej dotąd mieszka strawie. Będzie mię kosztowała więcej niż ośm tysięcy talerów dobrymi pieniędzmi odprawa jego, której nie mogąc się doczekać z skarbu, swymi zakładam, wziąwszy i pożyczywszy na szyję prawie swoją, bo widzę, żebyśmy zginęli inaczej; o co mało kto dba i mało kto myśli. -

 


LISTY DO KRÓLOWEJ MARYSIEŃKI