A Leopol, 8 VII 1667.

Jedyna duszy i serca pociecho, najśliczniejsza Marysieńku!

Prawdziwa, widzę, a bardzo Wci memu sercu służąca przypowieść: ,,co z oczu, to i z myśli"; i jeśli jeszcze z bliska tak, a cóż będzie z daleka? Podobno i Polskę, i wszystko, co w niej zostało, w wieczną puścimy niepamięć. Znać to było bardzo dobrze, że się tak stać miało; Wć jednak jakążkolwiek przecię czyniła nadzieję, która na Wiśle, jako to na wodzie, do końca wygasła, bo nie tylko że wiernego a nader kochającego nie wspominano Celadona, ale z tymi, co nazad powrócić mieli, nie tylko że nie gadano i nie bawiono się, ale ledwo na nich i patrzano. Szczęśliwi są i byli najpodlejsi inszego narodu ludzie, byle nie tego, w którym nieżyczliwa fortuna chciała mieć utrapionego Sylwandra. Jakeś tedy Wć moje serce wyjechała z Warszawy, czemu już niedziel trzy, tak i najmniejszej od Wci mojej duszy nie miałem wiadomości. Niech sam P. Bóg szczęści tę tam drogę Wci, moja panno; która jest przeciwko zdaniu wszystkich na świecie ludzi, bo białejgłowie tak słabej, tak subtelnej, tak delikatnej, w ciężarze jeszcze, w tak daleką puszczać się drogę jest rzecz prawie do wiary niepodobna. Nuż przejazd, jaki to tam będzie, i jeśli jeszcze krążyć przyjdzie; bo nie wiem, jeśli bezpieczna i przystojna między różne wojska jednej się prawie puszczać białejgłowie, bez słusznego sługi i bez statecznej białejgłowy. Jeśli mnie tedy na to nie potrzeba tysiąc razy na jedną umierać minutę, niech mię najniesprawiedliwszy sądzi człowiek! Jakoż śmierć tylko jedyna jest moim remede i ta tylko moje tak ciężkie może skończyć utrapienie.

Ja tu nie żyję, bo za życie mieć nie mogę, gdym nie jest z tym, co jest większą częścią mnie samego. Mogę też rzec śmiele, że nie czyścowe, ale piekielne dzień i noc cierpię męki. Naj[więk]sza i najcięższa - absence Wci mojej duszy, która jedyną była ochłodą wszystkich prac, kłopotów i dysgustów moich. Teraz gdzie się obrócić i pofolgować sobie nie mam, mając na głowie milion razy więcej trudności, kłopotów, frasunków, dysgustów, niżeli za Wci, mianowicie w ordynansach ode dworu, które mię te same w grób wpędzić muszą; bo to są rzeczy do wiary niepodobne, jako wszystko, cokolwiek stamtąd wychodzi, jest contre toute la raison i wszyscy to widzą; a na koniec przyjdzie ich usłuchać, żeby zaś sławy i reputacji mojej nie szarpali, jako to oni więc zwykli. Czego wszystkiego i uskarżyć się nie mam przed kim, tylko przed samym P. Bogiem, a łzami się swymi ukontentować.

Takie tu są moje zabawy, że mi nie przyszło być u jmp. wojewodziny ruskiej, tylko ten raz, kiedym ją przywitał, a już tu niedziel dwie mieszkam. U jmci panny ksieni i razu jeszcze nie byłem. Słońca prawie nie widuję i nie wiem, co się na dworze dzieje; a kiedy noc przyjdzie, dopieroż wszystkie się otwierają męki, gdy nie znajdę, i znaleźć już na wieki tracę nadzieję, tego, dla czegom tylko żył i chciał żyć na świecie. Jakoż nie możesz Wć moja panno tego mi zaprzeć, że wszystką fortunę, wszystkie delicje, wszystek żywot mój utopiłem w osobie Wci mojej duszy, którąm więcej u siebie ważył niż wszystek świat ze wszystkimi jego rozkoszami. Mogłem go był zażyć, i chciałem, w różnych krajach; ale mię tu Wć moje serce przykowała rozkazaniem swoim, a potem insensiblement wpadłem w to nieszczęśście, w którym żywot i zdrowie tracić się musi bez wszelkiego na świecie zażycia gustu. -

 


LISTY DO KRÓLOWEJ MARYSIEŃKI