W obozie, 17 VI [1667].

Jedyna duszy i serca pociecho, najśliczniejsza Marysieńku, wszystkie moje na tym świecie pociechy!

List pierwszy od Wci serca mego doszedł mię przez powracających od Wisły, w którym mię Wć moja duszo niesłusznie winujesz, a jeszcze niesłuszniej przypominasz to, o czym cale zapomnieć potrzeba, że się Wć bardziej we mnie kochasz, niżeli ja w Wci mojej duszy. Tego mi perswadować niepodobna, bo co moment czuję, co ja dla tej z ni z kim nieporównanej cierpię miłości. Przysłałaś mi Wć list mój na dowód, jakom kochał i adorował najśliczniejsza duszeńkę; posyłam i ja wzajemnie ślicznej Astrei rączkę, która to dość dobrze wyraziła, co się natenczas w jej działo serduszku. Tam jedna godzina zdała się być wiekiem, tam biedna poduszka w większej niżeli teraz sam Sylvandre była uwadze. Jeżeli tym sobie pauvre Celadon na jaką odmianę albo miłości ujmę zarobił, że przestrzegł, jako mu sumienie i poczciwość kazała, co źli gadali ludzie, niesłusznie i niewinnie honor (nad co nic droższego) szarpiąc, toć mu się wielka krzywda dzieje. Boć sam P. Bóg lepiej widzi, żeć to nie inszą uczynił intencją, że się z tą odkrył franchizą, tylko żeby śliczna Jutrzenka wiedziała, kogo się strzec; ale sam żeby źle rozumieć albo pomyśleć miał, niech go P. Bóg sam sądzi. Prawda, że jest jaloux w kochaniu; ale mu to najśliczniejsza jeszcze zrazu obiecała Jutrzenka, że to wielkiej jego miała przypisać miłości i tym się nigdy alterować nie miała. Gdyby się tedy przyszło sądzić, pokazałoby się to jawnie, że kochanie Celadonowe przewyższa tak ślicznej kochanie Diany, jako przewyższa niebo ziemię i wszystko, co jest na niej. Dać mi tedy pokój w tej materii i zaniechać mię, uniżenie proszę; bo kiedy sobie przypominam tę od ożenienia naszego aż do owego zjechania się z sobą w Garwolinie [dobę, przyrównując ją] do teraźniejszych czasów, tedy serce ledwie się we mnie z ciężkiego nie puka żalu.

Jakoż też już, niech wszyscy przyznają, ani spać, ani jeść podobna i nie masz tego na świecie, który by się mnie użalić nie miał; jakoż wierzę, że żaden na świecie człowiek w podobnych nigdy nie był terminach. Mam ja w P. Bogu mocną nadzieję, że mi czyśca po śmierci uchowa, bo go pewnie na tym wycierpię świecie. Konsolacji żadnej zniskąd, a jedna drugiej zewsząd gorsza nowina. Zajechawszy tu do obozu, siedzę jak na szynku i najmniej przez pół roku, jeśli tak długo żyć przyjdzie, siedzieć będę. Podzieć się gdzie nie masz. Wszyscy kupami ustawicznie chodzą, że jeść nie masz co, że lenungów potrzeba, że armata wyniść nie może bez pieniędzy, na którą już własnych moich pięć tysięcy wyliczyłem. Te tysiąc czerwonych dziś zastawić posłałem na lenungi, a to dlatego, że co godzina nieprzyjaciela wyglądać potrzeba. A szlachta tego ani [w] myśli mieć chcą; i owszem, mówią, że ,,my się z tej nie boimy strony, tylko od Kondeusza; a w ostatku niech tu nas i popalą, a my wolim tu odstradać wszystkiego, a iść przeciwko tamtemu". Le Marchand de Paris jak ni o czym już myśleć nie chce. W takich tedy trudnościach P. Bóg z łaski swej świętej mieć mię chciał, jakoby nie dosyć było na mnie odjazd Wci serca mego, który mnie milion razy więcej trapi, niżeli to wszystko; a noc najbardziej, kiedy jakiżkolwiek czas mam do uważania nieszczęścia swego. Kiedy piszę do Warszawy, oznajmując o tych rzeczach, które się tak dzieją, to jedni nie dbają, a drudzy nie wierzą, jako pierwszy M. 1'Ambassadeur, który powiada publice, że ,,o tych trwogach nikt nam nie pisze ani oznajmuje, tylko M. le Marcchal". Dlatego tedy już więcej i pisać nie będę.

Jakie zaś tam rzeczy mówili w Warszawie z p. starostą grabowieckim, umierać trzeba, bo żyć niepodobna, na taką złość ludzką. Naprzód Marchand de Paris powiadał, że sypialiśmy do południa; że obiad o trzeciej, wieczerza o północy; że żołnierzów do siebie nie puszczamy; że jeść ani pić nie dajemy; że tych, którychem pozaciągał, nigdy przy mnie nie masz, że to zmyślone rzeczy; i tak tysiąc innych rzeczy. Nasz zaś M. l'Ambassadeur pytał naprzód, czemu ja Wci pozwolić nie chcę tej drogi, w której jesteś Wć teraz. Odpowiedział, że ,,jej nie broni, tylko się sama jejmość na ten nie może rezolwować rozjazd". Rzekł mu na to: "Wiem ja lepiej, że jej pozwolić nie chce, ale niech się boi P. Boga, żeby go wkrótce za nią nie skarał, że ją chce tu umorzyć, bo wszystkie te honory, które ma, nie dla niego, ale z jej respektu dane mu są". Jeśli się tak godzi, moja duszo, racz sama osądzić! Prawda to, żeśmy to oboje dobrze zasłużyli Królestwu IchMć i powinni byli respektem Wci siła dla mnie czynić; ale Wć wiesz dobrze, moja panno, że te urzędy nie z żadnego w nas nam dane kochania, ale że ich żaden wziąć nie chciał ani by też utrzymać był mógł. Małom ja dobrze krwią nie oblał tej łaski Królestwa IchMć: przez ciernie ostre po takie jabłka przejść było potrzeba. Niesłusznie mi tedy wymawiają takie rzeczy, bo to mię jest uczynić niegodnym tych nieszczęsnych urzędów, które mi wzięły pokój, zdrowie, substancję i to, com miał najdroższego na świecie, to jest najśliczniejszą Jutrzenkę, której bym ja był nie odstąpił i na kraj świata najmniejszą piędzią.

Rzeczy de Mlle Głębocka zrewiduję za pierwszą moją we Lwowie bytnością. Ale i mnie ze szkatuły jedenaście guzów zielonych kamiennych z rubinami zginęło, co sobie o nich wspomnieć żadną miarą nie mogę, gdzie by się podziać miały. -

Na dwunasty dzień do Jarosławia posyłałem; nie zastali tam nikogo. Już nie wiem, co dalej czynić. P. Wyżycki pisze przecię, że zjedzie; nie wiemże, kiedy to będzie.

Piszesz Wć moja panno, jako tam w Paryżu żyć Wć będziesz miała i co za train. Ja rozumiem, że się nie godzi, tylko przynajmniej tak, jako przedtem, jeśli nie więcej. Bo lubo nie jesteśmy des princes, ale les charges, które nam dał P. Bóg, więcej tu u nas w Polszcze ważą, niżeli dziesięć książąt de 1'Empire. Zwać się tak, jako się będzie najlepiej podobało Wci sercu memu, kiedy zechcesz ujść pour inconnue, lubo Marquise de Żółkiew, de Złoczów, de Calouche, de Jaworów. Do kogo ja listy moje mam adresować, żeby dochodziły rąk Wci serca mego, racz mi oznajmić; także i ja od kogo odbierać będę. A nie mieć mi za złe, jeśli czasem pisać nie przyjdzie: bo najprzód to wiedzieć, w jakich mię poczta zastanie zabawach; a potem, że ja żadną miarą do Wci serca mego pisać mało nie mogę ani tego na sobie przewieść mogę.

Za tę miłość, którą mi Wć serce moje wyświadczasz, zapisując mi wszystkie swoje sumy, że mi podziękować nie przyszło, uniżenie proszę o przebaczenie; boć, moja jedyna duszo, tak nagły rozjechania się naszego termin tak mię powariował, żem się na to zdobyć nie mógł. Jako to jednak za znak wielkiej ku sobie biorę miłości, tak wzajemnie za moją asekuruję, że się na niej, moja śliczna panno, nigdy nie zawiedziesz. Urodzisz też mi, da P. Bóg, Jakubka albo Tereskę, które się z tego niech cieszą, jeżeli im co zostawić przyjdzie. Jeśli też nam tego nie obiecał P. Bóg, obracający ich najwięcej na chwałę jego świętą, aby nam P. Bóg, jeśli to jego wola, pozwolił z sobą żyć jako najdłużej. Korony do obrazów Najśw. Panny, do Janowa i Pielaskowic, dorabiają.

List ten dopisuję z północka. Przyjdzie ml tedy z powinszowaniem dnia albo nocy szczęśliwym, jako tam zastanie Wć serce moje, kończyć, a z protestacją, że umrę tak passionne w najśliczniejszej Astrei, jako pierwszego momentu kochania mego od poznania jedynego mego serca. Wierzże temu, moja śliczna panienko, jako i temu, że cię co moment godziny całuję w imaginacji we wszystkie twoje śliczności.

M. Palatin de Russie i drudzy przyjechali na pogrzeb do Podhajec. P. Wardeńska ma córę jak kobyłę. A M. Marquis mes tres humbles baisemains. Kompanię bardzo dobrą przyprowadził p. Krupiński.

 


LISTY DO KRÓLOWEJ MARYSIEŃKI