A Żółkiew, 24 IX [l666].

Lubom dnia wczorajszego siła i podobno aż do uprzykrzenia pisał do Wci serca mego przez p. Kobyłeckiego, i tej jednak niepodobna opuścić okazji, ile tak pewnej i prędkiej, którą mam od Króla JMci z powtórnym rozkazaniem, abym jako najprędzej pospieszał do obozu. Ja, jakom pierwej nie życzył, żeby obozem wojsko stało, tak też powtarzam, jako i do jmci ks. kanclerza i do p. wojewody krakowskiego, protestując się, że konfederacja nigdy prędzej i łacniej nie stanie, jak w obozie, kiedy wszyscy w kupie stać będą, a pieniędzy im nie dadzą. Między wojskiem głos taki i między wszystką szlachtą: "Chcą wojsko na Ukrainę wyprowadzić, a tymczasem Kondeusza do Polski wprowadzić". - Moje było takie zdanie i rada, którąm posłał po dwa razy jmp. wojewodzie krakowskiemu (o czym opowiedz Wć Królowej JMci), żeby wojsko około tegoż miejsca, gdzie im naznaczony obóz, tj. na granicy ukraińskiej, postawić pułkami po wsiach różnie, nie w kupie, i tak żeby byli czekali pieniędzy; które skoroby przywieźli, toby się ich było ruszyło dalej, z każdym osobno traktowawszy pułkiem. Aby się zaś było ustrzec koła generalnego, które bywać musi zawsze około św. Marcina, kiedy się rozchodzą na stanowiska, tobyśmy zjechali z jmp. wojewodą krakowskim o kilka mil gdzie od nich i tam byśmy zawołali oficerów samych i co uważniejszych ludzi, gdzie by zaraz byli i posłów obrali na sejm, i na chleby asygnacje do Polski pobrali, którymi by się tamże zaraz byli podzielili. Teraz, kiedy obozem gwałtem Król JMć stać kazał, na co przypadł i jmp. wojewoda krakowski, już inaczej będzie i pewnie albo konfederację uczynią sto razy gorszą, niżeli była, albo się gwałtem nazad do Polski na chleby naprą. Cudzoziemskie wojsko że osobno stać będzie, wymogłem to przecie. Ktokolwiek i skądkolwiek tu przyjedzie, ni o czym nie mówią, jeno przestrzegając o konfederacji. Jest tu u mnie p. Brion, p. Wrangel oberszterlejtnant p. Chełmskiego, jest i mój, i inszych siła, którzy wszyscy powiadają, że tę konfederację podniosą dla samych tylko pieniędzy i że się pieniędzmi uspokoją. Jako żywo, wiary temu nie dawać! Zaraz znowu szlachta się do nich przywiąże i jako na nowo zaczną wszystko!

Ja posłałem moje czerwone złote do Lwowa, zastawiając ich w szesnastu tysięcy szelągów, bo na majętność pieniędzy dostać niepodobna. Jadę za kilka dni, gdzie mi Król JMć rozkazuje, ale się to ni nacz nie przyda, tylko na moją niepotrzebną stratę. Z starszyzny duszy nie masz żywej przy wojsku, nie tylko pułkowników, rotmistrzów, ale i poruczników; jaka tam tedy między nimi będzie sprawa, snadno uważyć. Pisze mi Król JMć, że to moja powinność być przy wojsku. Prawda, tak nieszczęście moje sprawiło. Ale Króla JMci rzecz mnie porządnie wyprawić z wojskiem płaconym, posłusznym; a moja bić się z każdym nieprzyjacielem i pójść, by na kraj świata. Ala wojska ujmować mnie bez pieniędzy i obietnicami ich karmić, żeby na wieki szalbierzem zostać, niesłuszna. Jmp. wojewody krakowskiego rzecz była i jest ujmować wojska, jako tego, co w nich ma powagę, pod którego posłuszeństwem byli tak wiele razy. Ale mnie ich ujmować kazać! A oni, jeśli się konfederować będą, to znowu o niesłuszny dekret upominać się pewnie zechcą i żeby p. Lubomirskiemu wszystko wrócono, bo w tym sobie największą kładą wolności ujmę. Jakaż to tedy moja tam ma być powaga? Królestwo IchMć nie uważa nic, tylko powiadają i piszą, że "hetman niech tam jedzie, jego to rzecz i powinność", a nie chcą tego widzieć, jakim to kształtem na mnie narzucili, że to o to hetmaństwo już dwie lecie wojna, a może być i drugie dwie.

To najcięższa, że nie tylko się wybierać w tę drogę nie mogę mieć czasu, nie tylko pisać do Wci, ale Bóg mój widzi, że jeść, z czego samego mam tak ciężkie utrapienie, że nie masz takiej męki, której bym cierpieć nie wolał. Ustawicznie jeden za drugim przyjedzie, ten wyjedzie, z którym siedzieć i gadać [trzeba]. Prócz tego, co głowy nagryzą, jako ciężko, Bóg sam tylko lepiej widzi, któremu to wszystko za ciężkie moje ofiaruję grzechy.

Teraz dopiero p. Polanowski z p. Chełmskim przyjechali, z który mim się jeszcze nie widział. Listów też wielki fascykuł jeśli się nie znalazł, proszę racz mi Wć moje serce oznajmić, o który dla Boga pytać się potrzeba, boby mię to bardzo sturbować musiało. Oddany jest na pocztę lubelską samemu p. Nassadyniemu.

Dziś cztery niedziele, moje serce, jakom się rozjechał z Wcią sercem moim; a zda się, P. Bóg lepiej zna, jako już cztery lata. Na pocztę lwowską nie wiem czemu Wć moja panno nie pisujesz, a przecię dosyć pewna. Jako mi się stąd przyjdzie oddalić, to jeszcze nie częstsze o zdrowiu Wci serca mego będę miewał wiadomości, co mnie niesłychanie już trapi. Dla Boga. moja panno, staraj się wszystkimi sposobami o odor najśliczniejszego Bukieta, jeśli chcesz i życzysz sobie widzieć żywego najwierniejszego swego Sylwandra, który umiera co moment, myśląc o zdrowiu najwdzięczniejszej Róży. Jmci panny ciotki dotąd nie widziałem ani jmp. wojewodziny ruskiej; przez listy jednak kłaniałem się od Wci mego serca.

To pisząc, dają mi znać, że M. Chevalier wjeżdża do zamku. Wychodząc tedy do tak wdzięcznego gościa, obłapiam i całuję milion milionów razy panią i dobrodziejkę swoją.

 


LISTY DO KRÓLOWEJ MARYSIEŃKI