Au camp de Stryków
23 VII [1666].

Jedyna serca mego pociecho!

Trzy listy dnia onegdajszego w sam już prawie wieczór odebrałem od Wci: pierwszy przez mego towarzysza, który dwa mi w jednym oddał pakiecie; drugi par M. de Comminges; trzeci par M. Kobyłecki.

Nad tym pierwszym, przez towarzysza mego adresowanym, nie raz ani dwa zadumieć mi się przyszło, gdzie mi Wć takie rzeczy piszesz, które abym był kiedy miał słyszeć od Wci, ani mi to w imaginację przyjść mogło. Bo kiedy wyglądam ja tu co godzina i co moment d'etre malheureusement assomme, quand je me consume d'ennui et de mille chagrins, Wć mi perswadować chcesz i wmawiać we mnie, że ja tu o takich myślę rzeczach, które by Wć obrażać miały, i nie znalazłszy żadnej na świecie okazji ani podobieństwa, na czym by się to fundować miało, to mi zaraz wyrzucasz i tym mi odpowiadasz, co się już snadź Wci nadprzykrzyło albo że mię kto tak obmierził Wci, puisgue vous ne voulez plus avoir aucun commerce avec moi secret et que vous ne me voulez voir que le jour. Zaprawdę, nie stąd to było zacząć, jeśli już cale ustała ta miłość, która snadź nigdy nie była doskonałą. Lepiej mię było przestrzec, aniżeli na mnie, niewinnego i ni o czym nie wiedzącego, taką wwalać okazję. Postrzegłem ci ja już tego dobrze od niektórego czasu, alem się przecię zawsze spodziewał, żeś się Wć kiedyżkolwiek jak znowu obaczyć miała. Tak ja tedy u siebie konkludować muszę, kiedyś się Wć na to za perswazją nie wiem czyją zdobyć mogła, nie chcieć mię widzieć, tylko w dzień, i nie miewać żadnego commerce secret, że się Wć za czasem i na to snadno i łatwo zdobyć będziesz mogła, nie widzieć mię i w dzień. Od której importunite abym jako najprędzej mógł uwolnić Wć, wszelkiego i prędkiego przyłożę starania.

Toż Wć powtarzasz i w liście par M. Comminges, gdzie mi Wć o jakichś ci snach oznajmujesz, które częsta albo raczej ustawiczna czyjaś Wci w głowę wbija konwersacja. Widzę, że Wć gwałtem chcesz battre le chien devant le loup, tj. że Wć gwałtem tego szukasz, czego sobie podobno znaleźć koniecznie życzysz, aby na mnie niestatku albo czyjejś perswazji wszystka mogła być włożona wina. Tenże M. Comminges powiedział mi, żeś Wć zdrowa z łaski bożej, żeś Wć wesoła niesłychanie i tak jako nigdy weselszej nie widział; owo zgoła, tak to powiedział przy rodzonym Wci, że w Warszawie nie widział nikogo, tylko się ustawicznie śmiejącego. Wć zaś dla jakiej przyczyny koniecznie się chorą przede mną czynić każesz, koniecznie chudą, szpetną, ja tego zgadnąć nie mogę. Bo chorą się kazać czynić, jest to mnie na moim zdrowiu zabijać, które od Wci nigdy nie było rozłączone; czynić się zaś kazać szpetną i ustawicznie o tym pisać, i to nie wiem, na co się przyda, chyba żeby tym sobie preparer le chemin, pour ne se voir que le jour et pour n'avoir plus aucune commerce, które to już tak cale i ze mną wespół obmierzło Wci. Co o gładkość, wiesz to Wć bardzo dobrze i nie miałaś zapomnieć, żem tę sobie w Wci na ostatnim kładł miejscu: les qualites de votre ame m'ont engage le plus, które żadnej nigdy nie miały podlegać odmianie. Twarz choćby największą podnieść miała, wiadomą była Wci moja rezolucja, że tym większy jeszcze mój miałaś Wć uznawać afekt.

W ostatnich par M. Kobyłecki piszesz Wć, que vous apprehendez une autre occasion, comme celle du jour de Ste Marguerite. Może pour 1'amour kogo inszego, ale pewnie nie dla mnie, ponieważ ta wiadomość miała w tym humorze zastać Wć, któryś to w swym pierwszym wyraziła liście. Bo to nie ja, ale każdy na świecie, i najmędrszy, i najgłupszy, snadniusieńko rozsądzić może, że która się żona bez męża w nocy obejść może, że się i we dnie bez niego nie bardzo stęskni. Jedna to tylko taka nieboga p. Kobyłecka, co dowiedziawszy się o mężowym w Ukrainie niebezpieczeństwie, w głowę zaszła.

Pour M. votre frere, tego drugi raz pewnie z sobą brać nie będę, bom się niesłychanie o niego nabrał strachu, i Wć, uchowaj Boże jakiego nieszczęścia, w nieporównane bym był wdał utrapienie. O St. Germainie nieboraku oznajmiłem w pierwszych listach, że aż nazajutrz w błocie znaleziony i u cudownego obrazu Najśw. Panny pochowany. Widzieli go niektórzy wołającego posiłku, ale go żaden nie ratował. Jam był w tym nieszczęśliwy, żem się na to nie trafił miejsce, bobym go był tam pewnie nie odstąpił. Rzeczy ma mieć, powiadają, niemało w Warszawie i we Gdańsku u Graty; dobrze by się o tym wcześnie dowiedzieć, a te, co w Warszawie, prędko sprzedać, i dać za duszę nieboszczykowską. Księgi jeżeli są jakie między jego rzeczami, lubo tu w Warszawie, lubo we Gdańsku, te zatrzymać, gdyż ja ich sam zapłacę. Królowa JMć do mnie nie pisała ani żadnej około tego ni do kogo nie uczyniła wzmianki.

Z drogietu tego dałem sobie urobić kontusz, bom nie miał w czym chodzić, ale mię tak maże i czerni, żeby się trzeba dziesięć razów na dzień umywać. Koszulę na zraz posyłam. O tęć jeszcze mniejsza, bo i gotowej tu takiej kupić dostanie; ale pościel, poduszki tak odarte, że na nich sypiać wstyd. Kiedy się było młodzieńcem, bywało tego aż nazbyt; teraz za to pokutować przy pacjencji świętej.

My idziemy ku Wiśle, ku Solcu, ale to w wielkim chcą mieć sekrecie. Siła ich do Warszawy wstąpić chce, mianowicie i M. Chevalier. Ja nieszczęśliwy człowiek: luboć już tam i nie mam po co przy takowej Wci deklaracji, przecież choćby co i sprawić jechać tedy nie mam czasu, uwięziwszy się tymi nieszczęsnymi urzędami, których kiedyżkolwiek zdrowiem przypłacić przyjdzie. Teraz gdy jeszcze ćwierć ekspiruje, od której P. Bóg wie, co się dalej dziać będzie, i na piądź od wojska odjechać niepodobna. A to dlaczego i za jaką wdzięczność? Każdy niech uważy! Niechaj teraz ci odpowiadają, co mówili, że skoro mię hetmanem deklarować miano, że się zaraz tamte od niego wojsko oderwać miało, że się tylko dlatego przy nim trzyma, rozumiejąc, że się przy tej ostoi szarży. Jam co inszego zawsze rozumiał i zawszem o to prosił, aby mię było w tym zaniechano, widząc, że to żadnego nie miało w nich uczynić efektu. Powiadałem, że tak będąc, jakom był, mogłem więcej i lepiej usłużyć Królestwu IchMć, bez wszelkiej będąc inwidii; którą teraz tak mam wielką, że to tamte publice deklarowało wojsko, że chcieli iść na Ukrainę pod regimentarzem, którego im Król JMć naznaczy, byle nie pode mną. To wszystkie takie skutki upartych, niewiadomych i nikogo nie słuchających rad. Do pokoju żadnego nie masz podobieństwa;

i owszem, do większego zamieszania. Powiadają o nim, tj. o Lubomirskim, że idzie za Wisłę; gdzie jeśli przejdzie, tośmy my zginęli ze wszystkim naszym, i tę tylko szczególną z wysługi naszej odniesiemy pociechę, którąm ja dawno i ustawicznie prorokował. -

Lubomirski jeśli za Wisłę nie pójdzie, to my około Solca niedziel dwie albo trzy wojsku odpocząć mamy. Król JMć w zamku gdzie rezydować zechce. Ja bym rad był choć gdzie na puszczy, aby przynajmniej na minutę godziny wolną mieć głowę, która już jest tak ufatygowana różnymi kłótniami, kłopotami, deplezyrami, że się jej podobno kiedy z bólu roztrzasnąć przyjdzie. M. łowczy powraca, który, co się tu przez ten czas działo, ustnie opowie Wci, jako też i w innych zniesie się sprawach. M. Palatin de Russie napiera się też do Warszawy, aby swoją jejmość wyprawił do Lwowa.

To pisząc, przyniósł mi M. St. Martin list od Królowej JMci i od Wci małą kartkę, która pisana dniem przed wyjazdem p. Kobyłeckiego. Wielkim szczęściem przebrał się ten Kozak z tymi listami, bywszy prawie kilka razów u nich w ręku. Królowa JMć wielki do mnie pisze komplement, której przez jutrzejszą odpiszę pocztę.

Wć mnie pytasz w swej kartce, kto był okazją tej tam potrzeby. Lubo są różne, i jest ich niemało, które ustnie opowie jmp. łowczy, ale nie mniejszą był list Wci, któryś Wć pisała do mnie, oznajmując mi, że Król JMć pisał do Królowej JMci, żem ja był przyczyną, że spod Uniejowa nie szliśmy do nieprzyjaciela; czego że nigdy na świecie nie było, bo i owszem, cale au contraire, gryzłem się o to, narzekałem, kiedy wszyscy spali. Teraz (jako to lepiej powie M. łowczy) tedy, kiedyśmy przyszli a la vue des ennemis, nie radziłem, aby się do nich przeprawiać, i żaden mi tego zadać nie może; alem też nie kontradykował tak bardzo, żeby było o mnie nie napisano, żem ja był okazją, żeśmy do nich nie szli. Bom to ja, widzę, jest un objet de toute envie, i tamtej strony, i tej: źle, kiedy mówię, źle, kiedy milczę. Żem się też tam przeprawił za drugimi, uczyniłem to, jako mi moja każe powinność kredensować Królowi JMci i wprzód zawsze chodzić do okazji. Jmp. wojewoda krakowski nigdy temu nie kontradykował; i owszem, obaj stojąc przy brzegu z Królem JMcią przeprawiali tych ludzi, których nie tak wiele zginęło, jako udają, i są też niektórzy sami sobie winni. Mnie ponieważ źle mówić, źle nie mówić, bo mię zaraz skarżą, toć sobie wolę pokój uczynić a wszystko porzucić i ustąpić złym, zazdrosnym i zawistnym ludziom, u których cnota za największą wadę.

Więcej nie turbuję Wci serca mego, obłapiam przecie i całuję ze wszystkiej duszy na szczęśliwą i dobrą noc, choć mię to od niej odsądzają, czy par caprice, czy par inconstance, czy par conseił, czy par manque d'amour, czy-li par mes defauts; w których się znać było zrazu nie przejrzano, bom był le plus heureux et le plus content de tous les hommes.

 


LISTY DO KRÓLOWEJ MARYSIEŃKI