A Radoszyce, 20 IX [l665].

Rozumiem, jedyna serca i duszy pociecho, że nic na świecie cięższego być nie może, jako pisząc czternasty już list, żadnego dotąd i na jeden nie mieć responsu. Przyjechał dziś p. Borowski, przez którego, jako tak pewną okazję, kupy spodziewaliśmy się pakietów; ale nas mocno nasza oszukała nadzieja. Podobno ta będzie wymówka, że tego dnia pisało się przez pocztę, która u p. Lubomirskiego dyszy; aleć ja rozumiem, że pisząc i dwa razy na dzień, ile przez taką okazję, żadnego by się nie popełniło grzechu. Jam pisał po trzy razy na dzień, a pisałbym był i po dziesięć, gdyby się były tak gęste zdarzały okazje, choć-em podobno i zabawniejszy, i do pisania teraz nie sposobniejszy. Listów więcej po odjeździe moim od Wci serca mego nad cztery nie widziałem, i to żadnego na moje z obozu responsu. -

My stąd jutro ruszymy się pod Inowłodz i tam już Król JMć czekać będzie na komisarzów od Lubomirskiego, który koło Piotrkowa zatrzymać się z swym ma wojskiem. Oznajmowałem w kilku listach o tych traktatach. -

Ja się tylko trapię o majętność jmp. łowczego naszego, która tam gdzieś ma być blisko od Inowłodza; wszelkie jednak około niej będę miał staranie, ile tylko będzie można. Sam też podczas tych traktatów, na których być sobie nie życzę, na boku gdzie swego życzyłbym połatać zdrowia, które dość słabe i nadwerężone. W Warszawie być sobie nie życzę, dla większego daleko niewczasu.

Więcej nie turbując ślicznych duszy mojej oczu, niziusieńko serce moje milion milionów obłapiam razów, całując od najpiękniejszych stóp nóżek nieporównaną w jasność Jutrzenkę. A M. l'Ambassadeur mes tres humbles respects.

Z Inowłodza do Warszawy nie będzie nad mil czternaście. Wielka surete i przejazd bezpieczny wszędy, gdzie kto zechce, będzie podczas traktatów wymówiona. Skoro się te tu pod Inowłodzem skończą traktaty, ja zaraz na prost ku domowi obrócić zechcę, bom się też już cale zrujnował i wniwecz obrócił.

 


LISTY DO KRÓLOWEJ MARYSIEŃKI