ŚWIDRYGA I MIDRYGA

 

To nie konie tak cwałują i uszami strzygą,

Jeno tańczą dwaj opoje - Świdryga z Midrygą.

 

A nie stęka tak stodoła pod cepów bijakiem,

Jak ta łąka, źgana stopą srożej, niż kułakiem!

 

Zaskoczyła ich na słońcu Południca blada

I Świdrydze i Midrydze i tańcowi rada.

 

Zaglądała im do oczu chciwie, jak do żłobu.

"Który w tańcu mię wyhula, bom jedna dla obu?" -

 

"Moja będzie - rzekł Swidryga - ta pierś i ta szyja!" -

A Midryga pięścią przeczy: "Moja lub niczyja!"

 

Ten ją porwał za dłoń jedną, a tamten za wtórą.

"Musisz obu nam nastarczyć, skąpico-dziewczuro!"

 

A ona im prosto w usta dyszy bez oddechu,

A ona im prosto w oczy śmieje się bez śmiechu.

 

I rozdwaja się po równu, rozszczepia się żwawo

Na dwie dziewki, na siostrzane - na lewą i prawą.

 

"Dosyć ciała dwoistego mamy tu na łące!

Tańczże z nami południami, dopóki jarzące!

 

Jedna dziewka rąk ma czworo i cztery ma łydy !

Niech upoją nas do reszty twe słodkie bezwstydy!"

 

Nasrożyli się do tańca, jak gdyby do boju -

Przysporzyli kwiatom zgiełku, łące - niepokoju.

 

Więc Świdryga pląsał z prawą, więc Midryga - z lewą,

Ten obcasem kurz zamiatał, a tamten - cholewą.

 

Na odsiebkę, na odkrętkę i znów na odwrotkę -

Podeptali macierzankę, błyszczkę i tymotkę!

 

Jeden wrzeszczał: "Konaj żywcem!", a drugi:

"Wciornaści!" Tańcowali aż do zdechu i aż do upaści !

 

Aż poczuli, że dziewczyna życie w tańcu traci,

I umarła jednocześnie we dwojej postaci.

 

"Pochowajmy owo ciało nie bardzo samotne,

Bo podwójne w tańcowaniu. a w śmierci dwukrotne.

 

Pochowajmy na cmentarzu, gdzie za drzewem - drzewo.

Zmówmy pacierz obopólny - za prawą i lewą."

 

W dwóch ją trumnach ułożyli, ale w jednym grobie -

A już huczy echo ziemne - tańczą trumny obie!

 

Tańczą, ciałem nakarmione, syte i hulaszcze,

Ukazując co raz w tańcu nie domkniętą paszczę.

 

Tańczą, skaczą i wirują, klepką dzwonią w klepkę,

Na odkrętkę, na odwrotkę i znów na odsiebkę!

 

Aż się kręci razem z nimi śmierć w skocznych lamentach,

Aż się wzdryga wnętrznościami przerażony cmentarz!

 

Aż się w sobie zatraciło błędne tańca koło,

Aż się stało popod ziemią huczno i wesoło!

 

Aż zmąciły się rozumy Świdrydze-Midrydze,

Jakby wicher je rozhulał na wiatraka śmidze!

 

I rozwiała się w ich głowach ta wiedza pomglona,

Gdzie jest prawa strona świata, a gdzie lewa strona?

 

W jakiej trumnie lewa dziewka. w jakiej prawa leży?

I która z nich i do kogo po śmierci należy?

 

Tak im w oczach opętanych świat się cały miga,

Że nie wiedzą, kto Świdryga, a kto z nich Midryga?

 

Jeno ujrzą otchłań śmierci czarną od ogromu:

"A bądźcie tu. ludzie dobrzy, jak u siebie w domu!

 

Jedna trumna dla jednego, dla drugiego - druga,

W jednej wieczność prawym okiem, w drugiej lewym mruga !"

 

Obłąkani nad przepaścią poklękali wzajem

I na klęczkach zatańczyli tuż, tuż nad jej skrajem.

 

Tańcowali na czworakach, tańcowali płazem,

Tak i nie tak - i na opak - razem i nie razem!

 

Aż wwichrzeni w mrok dwóch trumien, jak dwa błędne wióry,

Powpadali w otchłań śmierci nogami do góry!



BOLESŁAW LEŚMIAN: WIERSZE