XI

 

Przestałem się wadzić z Bogiem -

Serdeczne to były zwady:

Zrodziła je ludzka niedola,

Na którą nie ma już rady.

 

Tliło w mej piersi zarzewie,

Materiał skier tak bogaty,

Że jeno dąć w palenisko,

A płomień ogarnie światy.

 

Wiedziały o tym potęgi,

Co gdzieś po norach drzemią

Albo z bezczelną jawnością

Jak mgły się włóczą nad ziemią.

 

Wiedziały ci o tym moce,

Które złośliwość popędza,

By szły powiększać nędzę

Tam, gdzie największa jest nędza.

 

Wiedziały ci o tym zastępy,

Które czyhają zza węgła

Lub z okna patrzą z szyderstwem,

Czy zbrodnia się nie wylęgła?

 

Wiedziały, że jeno się zbliżyć

Ku popiołowi mej kuźni,

A serce od razu wybuchnie,

Zuchwale zaklnie, zabluźni.

 

Że swym bluźnierstwom i klątwom

Czynu wyciśnie znamię,

Płonące żądzą odmiany,

Przewrotu, co berło Mu złamie.

 

I dzisiaj nie żal mi tego,

Najmniejszej nie czuję skruchy,

Bom-ci nie żaden służalec,

Na własne serce głuchy.

 

Bo w sporze o szczęście świata

Swawolność mi była daleka,

A tylkom korzystał z prawa

Wojującego człowieka.

 

Jeno że dzisiaj to widzę,

W patrzeniu dosyć już biegły,

Czego w zamęcie walki

Źrenice me nie dostrzegły:

 

Nie ruszał-ci On naprzeciw

W rynsztunku wspaniałym dziwie,

A tylko na tronie Swym siedząc,

Uśmiechał się pobłażliwie...

 

I dziś ja sam uśmiechnięty,

Gdy krzyczą: "w żelazo się okuj!",

Jak ongi miecz niosłem walczącym,

Tak dzisiaj niosę im spokój.

 

Lecz już nie wadząc się z Bogiem,

Mam jeszcze cichą nadzieję,

Że na dnie mojego spokoju

Żar świętej wojny tleje.

 


SPIS WIERSZY