PIE¦Ñ II
Serce ro¶cie patrz±c na te czasy!
Ma³o przed tym go³e by³y lasy,
¦nieg na ziemi wysszej ³okcia le¿a³,
A po rzekach wóz naciê¿szy zbie¿a³.
Teraz drzewa li¶cie na siê wziê³y,
Polne ³±ki piêknie zakwitnê³y;
Lody zesz³y, a po czystej wodzie
Id± statki i ciosane ³odzie.
Teraz prawie ¶wiat siê wszystek ¶mieje,
Zbo¿a wsta³y, wiatr zachodny wieje;
Ptacy sobie gniazda omy¶laj±,
A przede dniem ¶piewaæ poczynaj±.
Ale to grunt wesela prawego,
Kiedy cz³owiek sumnienia ca³ego
Ani czuje w sercu ¿adnej wady,
Przeczby siê mia³ wstydaæ swojej rady.
Temu wina nie trzeba przylewaæ
Ani graæ na lutni, ani ¶piewaæ;
Bêdzie wesó³, by¶ chcia³, i o wodzie,
Bo siê czuje prawie na swobodzie.
Ale kogo gryzie mól zakryty,
Nie idzie mu w smak obiad obfity;
¯adna go pie¶ñ, ¿adny g³os nie ruszy,
Wszystko idzie na wiatr mimo uszy.
Dobra my¶li, której nie przywabi,
Choæ kto ¶ciany drogo ujedwabi,
Nie gard¼ moim ch³odnikiem chru¶cianym;
A b±d¼ ze mn±, z trze¼wym i z pijanym!