Jan Nepomucen Janowski.

Towarzystwo Demokratyczne polskie za³o¿onem zosta³o we Francyi r. 1832. Akt za³o¿enia sporz±dzony d. 18 marca 1832 r,, podpisa³o cz³onków dwudziestu dwóch, wedle pochodzenia rodowego dziel±cych siê jak nastêpuje: jeden ch³op, sze¶ciu szlachty w±tpliwej, piêtnastu karmazynów - ¶ród tych ostatnich trzy takie, jak dwaj bracia Ganowscy, dwóch ¦wiêtos³awskich, Kromowski, Eupniewski. Podpis ch³opa, na pierwszem figuruj±cy miejscu, brzmi ze szlachecka:

Jan Nepomucen Janowski.

Janowski na ¶wiat przyszed³ r. 1803 w Konopiskach, wsi du¿ej, o milê ku granicy ¶l±skiej od Czêstochowy odleg³ej, przed r. 1831 do sk³adu dóbr narodowych wchodz±cej, po r. 1831 przez cara Miko³aja I. za wiern± carsk± s³u¿bê podarowanej Polakowi, oficerowi od ¿andanneryi. Carowie wierno¶æ wzglêdem siebie lepiej - raczej inaczej - ani¿eli Polska wynagradzaj±. Patryotyzm polski intratnym nie jest. Dowodem Janowski.

Dziecinne Janowskiemu lata up³ynê³y czê¶ci± we wsi rodzinnej, czê¶ci± na ¦l±zku, w Gliwicach, gdzie do szkó³ publicznyrh chodziæ pocz±³. W ci±gu dalszym uczy³ siê w Krakowie i tam, po zdaniu ¶wietnie egzaminu dojrza³o¶ci, wst±pi³ do uniwersytetu ; nastêpnie uda³ siê do Warszawy. W uniwersytecie warszawskim s³ucha³ prawa i ekonomii politycznej i otrzyma³ dwa z³ote medale za rozprawy konkursowe na wydzia³ach prawniczym i filozoficznym, oraz stopieñ naukowy magistra obojga praw. £awy uniwersyteckie opu¶ciwszy, urzêdowa³ kolejno w s±downictwie i w skarbowo¶ci w charakterze prawnika, pracuj±c przytem w publicystyce i pe³ni±c funkcyê bibliotekarza w Towarzystwie Przyjació³ Nauk.

Dla uczonego tej miary, co Janowski, droga, na któr± wszed³, ¶wietn± wró¿y³a przysz³o¶æ. Trzeba siê by³o tylko "szanowaæ", tj. w "g³upstwach" udzia³u nie braæ. On te¿ udzia³u w ¿adnych nie bra³ spiskach, w ¿adnych sprzysiê¿eniach. ¯ycie pêdzi³ regularne i spokojne poty, póki pewnego wieczora jesiennego w uszy jego nie obi³o siê z ulicy wo³anie: "Do broni!... za wolno¶æ!... za Polskê!..."

Na okrzyki te w tym ch³opie uczonym krew zagra³a. Na ulicê wypad³, do spiesz±cego dok±d¶ t³umu siê przy³±czy³ i dobieg³ do arsena³u. Z arsena³u rozdawano broñ. Docisn±³ siê - dosta³a mu siê szpada. By³a to szpada Henryka D±browskiego. Z ni± w gar¶ci przebiega³ ulice Warszawy, zwracaj±c siê w strony, z których dochodzi³y odg³osy rzadkich wystrza³ów. Szuka³ nieprzyjaciela, z którym by siê szpad± zmierzy³. Gdy dzieñ za¶wita³, dowiedzia³ siê od uliczników, ¿e:

Kostu¶ kochany, troskami znêkany,
Uciek³ bez hnkn - a kuka!... a kuku.!..." *

Wojaczka nie jego by³a rzecz±. Na u¿ytek powstania potrzebnymi byli ¿o³nierze nie tylko ze szpadami, ale i z piórem w rêku. Do szeregu tych ostatnich zaci±gn±³ siê Janowski z chwil±, gdy po ³acinie og³osi³ "O procesie rzymskiem w Polsce" rozprawê zaszczycon± recenzy± Lelewela, zamieszczon± w miesiêczniku "Temida Polska". I w szeregu tym, po wybuchu powstania, pozosta³, urzêduj±c w Komisyi rz±dowej przychodów i skarbu, jako referent i bior±c czynny w publicystyce rewolucyjnej (najprzód w "Kurjerze Polskim", nastêpnie w "Gazecie Polskiej", której redakcyê naczeln± obj±³) udzia³. W "Gazecie Polskiej" zamie¶ci³ projekt za³o¿enia towarzystwa uw³aszczenia w³o¶cian i w niej¿e drukowa³ artyku³y, za które spotyka³y go aresztowania i gro¼by rozstrzelania. Uw³aszczenie w³o¶cian, na co w czasie trwania wojny w r. 1831 zapatrywa³ siê, jako na ¶rodek zainteresowania spraw± powstania ludu, sta³o siê nastêpnie wytyczn± jego wierzeñ patryotycznych i przekonañ demokratycznych.

¯e tak by³o, ¶wiadczy o tem najpierwsza na emigracyi Janowskiego czynno¶æ. Emigracy± zwa³o siê w czasach owych wychod¼two polskie we Francyi: by³a to nazwa specyalna, techniczna niejako - nazwa, której w Rosyi na pi¶mie i w mowie ustnej wyg³aszanie surowo by³o zakazanem. Janowski do grona tej emigracyi przyby³ pod koniec roku 1831; w roku nastêpnym w miesi±cu styczniu, pod przybranem nazwiskiem w charakterze Alzatczyka (do stolicy Francyi wyj±tkowo jeno wpuszczano wychod¼ców polskich), zjawi³ siê w Pary¿u i w po³owie marca w tym¿e roku podpisa³ akt za³o¿enia Towarzystwa Dem. Polskiego, którego cel, wyzwolenie Polski, opiera³ siê na zadaniu: uwolnienia i uw³aszczenia w³o¶ciañstwa. Cel polityczny ³±czy³ siê ¶ci¶le z zadaniem spo³ecznem, a cel i zadanie zlewa³y siê w jedno nieroz³±czne w przekonaniu demokratycznem. Zadaniu i celowi temu tej demokracyi polskiej, której gwiazd± przewodni± by³ posuniêty do fanatyzmu niemal patryotyzm, po¶wiêci³ siê Janowski dusz± i cia³em.Dla Polski ¿y³, Polsk± oddecha³, pragn±c, a¿eby ona za wzór pañstwom i narodom s³u¿y³a. Warunek, pod którym doskona³o¶æ tak± o¶lepn±æ mog³a, widzia³ nie w czem innem, jeno w demokracyi.

Tu miejsce o demokracyi tej, s³u¿±cej obecnie za przedmiot dyskusyi - jak j± poprzednio nazwa³em - akademickiej, s³ówko rzec. Osobisto¶æ Janowskiego, s³u¿±ca mi za model do sylwety niniejszej, w sam raz siê ku temu nadaje.

By³ on fanatykiem patryotyzmu, jakote¿ fanatykiem demokracyi: ¶wiadcz± o tem liczne artyku³y pióra jego w polskich i francuskich dziennikach zamieszczane, oraz broszury i t³umaczenia na polskie z jêzyków obcych. *

W fanatyzmie patryotycznym równych sobie mia³ du¿o - mnóstwo. W emigracyi z roku 1831 z trudno¶ci± znalaz³by siê osobnik, któryby za ojczyznê, "za byt jej i chwa³ê", na stosie z ochot± spaliæ siê nie da³.

W fanatyzmie demokratycznym znajdowali siê mu równi; przewy¿szaj±cy go atoli chybaby siê odszukaæ nie da³. By³ on w Demokracyi skrajnym - nieprzejednanym... i takim pozosta³ do ¶mierci.

Na czem skrajno¶æ, na czem nieprzejednano¶æ jego polega³a?

Na wstêpie do sylwety niniejszej zaznaczy³em, ¿e Janowski akt za³o¿enia Tstwa D. P. podpisa³ wespó³ z sze¶cioma zapewne mieszczanami (o pochochodzenie mieszczañskie pos±dzaæ mo¿na Rettla, Kraitsira, Slepikowskiego) i z piêtnastu szlachcicami.

Na innym, wa¿niejszym, bo zasady stawiaj±cym, akcie, na Manife¶cie Tstwa D. P., opublikowanym w roku 1838, podpisali siê cz³onkowie ¶wie¿o uchwalonego pod nazw± Centralizacyi zarz±du towarzystwa w liczbie o¶miu (powinno by³o byæ dziewiêciu). ¦ród podpisów tych stosunkowo powiêkszy³a siê ilo¶æ mieszczan - ch³op pozosta³ zawsze sam i podpis swój nakre¶li³ na ostatku. Towarzystwo Demokratyczne liczy³o wówczas cz³onków 1.135. By³a to mniej wiêcej jedna pi±ta wychod¼twa politycznego, które wyemigrowa³o w r. 1831 i przedstawia³o wszystkie stany i wszystkie klasy spo³eczeñstwa polskiego w stosunkn takim, w jakim na gruncie, w Polsce, stany owe i klasy pozostawa³y do o¶wiaty. Lud rolny, na gruncie najliczniejszy, ogarnia³a ciemnota i na emigracyi, klasy tej przedstawicieli znajdowa³o siê ma³o; wiêcej stosunkowo by³o nieszlachty tj. tej klasy, której pó¼niej miano "inteligencyi" nadanem zosta³o, a do której, obok urzêdników i oficyalistów prywatnych, wchodzili mieszczanie i pewien drobny procent ¿ydów; najliczniej przedstawia³a siê szlachta. Ze szlachty wy³±cznie prawie sk³ada³o siê najliczniejsze, umiarkowane stronnictwo, Zjednoczenie. Wyl±cznie szlachta otacza³a patryarchê arystokracyi polskiej, ksiêcia Czartoryskiego. Na piêæ tysiêcy g³ów w emigracyi nie by³o jej chyba mniej ni¿ cztery tysi±ce. W Tstwie Demokr., bior±c proporcyê wedle za³o¿ycieli i corocznych sk³adów Centralizacyi, wypada, ¿e szlachcice, po przy³±czeniu siê zw³aszcza w r. 1846 Zjednoczenia, stanowili cz³onków 3 najmniej.

Janowskiego to nie zra¿a³o. Towarzystwo D. P. ró¿ni dla rozmaitych opuszczali powodów: Adam Gurowski dla panslawizmu * , Leonard Rettel dla towianizmu, Micha³ Czajkowski dla kozactwa, Boles³aw Gurowski dla infantki hiszpañskiej, inni dla innych nie znanych powodów. Janowski powinien by³ je opu¶ciæ wraz z Zenonem ¦wiêtos³awskim dla gminy Humañ lub Grudzi±dz, wyznaj±cych skrajny, w po³±czeniu z katolicyzmem, socyalizm i uznaj±cych rze¼ humañsk± za zas³u¿on± niebios karê. Nie uczyni³ tego. Nie zachwyca³ siê za niewyzwolenie ludu Konstytucy± 3-go Maja, co jego skrajno¶æ demokratyczn± potêgowa³o, ale potêgowa³o wedle Manifestu Towarzystwa D. P., któremu siê nigdy na jotê nie sprzeniewierzy³.

Znamiennem to jest ze wzglêdu na to, ¿e ta demokracya stara, obecnie lekcewa¿ona trochê, cechuje piêknem ludowem, nadaj±c jej ,,eo ipso" znaczenie narodowe i rozleglejsze od tego, jakie jej przyznaje nowoczesna krytyka dorywcza.

Co do narodowo¶ci demokracyi, to - rozpatruj±c j± z punktu ogólnego - ¿aden w³a¶ciwie naród do wynalazku jej przyznawaæ siê nie mo¿e. Datuje ona od czasów niezawodnie przedhistorycznych, towarzysz±c kszta³towaniu siê spo³eczeñstw ludzkich. Narodow± staje siê, dziêki przystosowywaniu. Spo³eczeñstwa kszta³towa³y siê wedle jednej i tej samej mod³y, dlatego w przystosowywaniach demokracyi zachodz± podobieñstwa ogólne i ró¿nice szczegó³owe: podobieñstwa, podsuwaj±ce jednym pos±dzania jej o na¶ladownictwo, ró¿nice, upowa¿niaj±ce drugich do przyznawania jej oryginalno¶ci narodowej.

A do pewnej, w znacznej nawet czê¶ci, oryginalno¶ci ma ona w Polsce prawa nie ma³o. Sk±d, je¿eli nie z tkwi±cej w duchu narodu idei demokratycznej, wziê³o siê gminow³adztwo szlacheckie? Co j± w S³owiañszczy¼nie wschodniej, zachodniej i po³udniowej st³umi³o, je¿eli nic napastnicze w VII, VIII, IX i X wiekach podboje i zabory?... Nie uleg³a im sama jeno Polska; za to na drodze obronnej ukszta³towa³ siê w niej stan rycerski, który gminow³adztwo zamkn±³ w sobie i ulegaj±c wzorom o¶ciennym, odgrodzi³ siê prerogatywami od ludu rolnego. Zaznacza to Manifest Towarzystwa D., nie wspominaj±c jednak o ci±g³o¶ci istnienia w ³onie - raczej w sumieniu - spo³eczeñstwa polskiego idei demokratycznej, przejawiaj±cej siê: w panowaniu Kazimierza W., przezwanego królem ch³opów, w ¶lubach Jana Kazimierza, w g³osach uczonych i kaznodziei (Frycz-Modrzewski, Piotr Skarga), w przyk³adach mo¿nych (Jan Tarnowski, hetman w. k.). Po pó³tora wiekowem - dziêki skoszlawionemu wychowaniu, któremu w Polsce podleg³ "naród polityczny" (szlachta) - obezw³adnieniu umys³owem, przy pierwszem z niemocy tej otrz±saniu siê, idea demokratyczna od¿y³a. W w. XVIII du¿o ju¿ nazwisk, obok Andrzeja Zamojskiego, Stanis³awa Ma³achowskiego, Józefa Wybickiego, Staszyca, Ko³³±taja, pojawia siê na polu zabiegów o sprawiedliwo¶æ spo³eczn±. Dzia³aczy coraz to przybywa. Sprawa ta wchodzi na arenê parlamentarn± i zajmuje powa¿ne w publicystyce stanowisko. W r. 1831 J. N. Janowski, najprzód sekretarz, nastêpnie wiceprezes, pod prezydentur± Lelewela, Towarzystwa Patryotycznego, redaktor "Gazety Polskiej", by³ autorem, wespó³ ze wspó³pracownikami "Gazety", projektu za³o¿enia Towarzystwa uw³aszczenia w³o¶cian, których sprawê w pi¶mie swojem stawia³ i broni³, celem "zainteresowania ludu wiejskiego w wojnie o niepodleg³o¶æ".

Cel ten, zaznaczony na emigracyi r. 1832 przez J. N. Janowskiego, z jego udzia³em opracowany i og³oszony r. 1836, wytkniêtym jest kilkakrotnie w owocu opracowania tego, w dziele pamiêtnem: w Manife¶cie Tow. D. P.

W jednym ustêpie Manifest wskazuj±c, ¿e usi³owania dotychczasowe odzyskania niepodleg³o¶ci ¶wiadcz± z jednej strony (ze strony szlacheckiej)o niemocy, z drugiej (w³o¶ciañskiej) "dowodz± niewygas³ego w masach uczucia swobód i gotowo¶ci do walki w miarê czynionych im obietnic i nadziei".

W innym ustêpie t³umaczy Manifest, ¿e gdyby po wybuchu powstania listopadowego, zosta³ przez "powszechne socyalne usamow³adnienie" zasilony pierwotny entuzyastyczny ruch ludowy, nieuchronnym onego nastêpstwem by³oby: "zapalenie prawdziwie narodowej wojny, niew±tpliwe zwyciêstwo ojczystej sprawy".

Dalej, po wymotywowaniu zasadniczego znaczenia kastowej ogólnoludzko¶ciowej, formu³y demokratycznej: "Wolno¶æ, równo¶æ, braterstwo", Manifest konkluduje:

"Tak pojmujemy zasady, do których urzeczywistnienia d±¿y dzi¶ ludzko¶æ. Na nich opieramy przysz³e odrodzenie spo³eczno¶ci polskiej, w ich duchu nad odzyskaniem niepodleg³ego jej bytu pracujemy.

"Polska wiêc niepodleg³a i Polska demokratyczna : oto cel stowarzyszenia naszego".

Z powy¿szego, kontrasygnowanego przez ch³opa rozumnego streszczenia wyznania wiary politycznej demokracyi emigracyjnej z r. 1831 wynika przedewszystkiem, ¿e wyznanie to przenika³a, ¿e je cechowa³a i ¿e mu, niby gwiazda przewodnia przy¶wieca³a, przewodniczy³a Ojczyzna - wolna i niepodleg³a Polska w granicach przedrozbiorowych z r. 1772. Bo i o tem Manifest nie zapomina.

Owa przeto demokracya narodowa stara nie zapomnia³a o tem, o czem nie zapomina, stanowi±ca pod³o¿e zasadnicze Ligi Nar. demokracya narodowa nowa: o pañstwowo¶ci polskiej.

We wzglêdzie tym pomiêdzy demokracya nasz± z lat trzydziestych wieku XIX a demokracya z koñca tego¿ wieku i pocz±tku XX nie zachodzi ró¿nica ¿adna. I ta narodowa i tamta narodowa, a ta nie od dzi¶, ani od wczora - narodowa w tej mierze, w jakiej narodowemi s± demokratê francuskii, niemiecka, w³oska, szwajcarska, amerykañska i inne.O ró¿nicach zasadniczych, o na¶ladownictwie mowy byæ nie mo¿e.

Ró¿nic nie masz równie¿ we wstrêtach do przygodnych podporz±dkowywañ demokracyi (ugodowo¶æ, trójlojalizm, przymierza pseudouportunistyczne), oraz do najmocniej antinarodowej i srodze w odniesieniu do sprawy polskiej wystêpnej walki klas.

Walki klas demokracya stara nie przypuszcza³a nawet, jak niektóre kodeksy karne w staro¿ytno¶ci nie przypuszcza³y zbrodni ojcobójstwa.

Ró¿nice?... - ró¿nice zachodzi³y - jedna zw³aszcza du¿a, tkwi±ca w przekonaniu o "gotowo¶ci mas ludowych do walki (o niepodleg³o¶æ ojczyzny) w miarê czynionych im obietnic i nadziei".

By³ w tem ogromy, kolosalny demokracyi starej b³±d przekonaniowy - b³±d polegaj±cy na nieznajomo¶ci psychologii mas ciemnych i na tej pewno¶ci, ¿e w razie ostatecznym ¶rodka uwolnienia i uw³aszczenia w³o¶ciañstwa nie chwyci siê rz±d zaborczy. Masy ciemne nie s± do wierzenia stronie s³abszej pochopne, podejrzewaj±c w obietnicach jej podstêp. Rz±dy za¶ nie skrupulizuj± w przysposabianiu na dalsz± metê i wywo³ywaniu wedle potrzeby walk czy to narodowo¶ciowych, czy religijnych, czy klasowych, jak wypadnie - jak siê to praktykuje w pozostaj±cych pod ich kierownictwem i dozorem szko³ach ludowych, w uzale¿nionych od nich ko¶cio³ach, w momentach wymagaj±cych akcyi dora¼nej pod postaci± stró¿owania, szpiegowania, nie wykluczaj±c rzezi (humañska, tarnowska, so³owijowiecka i inne). Obecnie w przysposabianiu walki klas rywalizuje rz±d moskiewski z organizacy± socyalistyezn±, która mo¿e byæ pewn±, i¿by w razie, gdyby caratowi strajki i zamachy na seryo zagrozi³y, uzyska³aby zaspokojenie domagañ siê swoich, jak demokracya uzyska³a wyzwolenie i uw³aszczenie ludu, ale by nie uzyska³a wyzwolenia dla Polski.

Demokracya emigracyi z r. 1831 - demokracya Jana Nepomucena Janowskiego (pod jego sylweta uwa¿a³em za w³a¶ciwe podsun±æ, jako t³o do niej, tre¶ciwy pogl±d na demokracyê, w której on by³ postaci± jedn± z najwybitniejszych)-grubo b³±dzi³a, licz±c na lud nieu¶wiadomiony. Przeliczy³a siê - i demokracyi "w kajdanach urodzonej, w niewoli zros³ej", a rzetelnie patryotycznej, polskiej, narodowej, pozostawi³a w spadku po sobie przekaz b³êdu tego naprawienia.

Czy Janowski na b³êdzie siê pozna³? Przypuszczaæ mo¿na, ¿e siê pozna³. Mam na to dowody.

Osobi¶cie zszed³em siê z nim w r. 1858 i, jak siê zdaje, uzyska³em od razu wzglêdy jego, które siê przedewszystkiem w ten przejawi³y sposób, ¿e na rok, czy na lat dwa przed piêædziesi±t± Tow. D. P. rocznic± zaproponowa³ mi, abym, dla uczczenia rocznicy tej, historyê Towarzystwa napisa³. Brak materya³ów, czasu i inne okoliczno¶ci nie pozwoli³y mi zado¶æ ¿yczeniu za³o¿yciela Tstwa D. uczyniæ. Nastêpnie, w r. 1882, w jednej przezemnie napisanych broszurek wyrazi³em siê, ¿e "jeden promieñ ¶wiat³a do ludu wprowadzony wart dla nas walnej bitwy wygranej": za wyra¿enie to, wogóle ea ow± broszurê, w li¶cie gor±ce przysta³ mi uznanie. Dowód tre¶ci zaczerpnê z listu, jaki wystosowa³ do mnie na nied³ugo przed ¶mierci± swoj±, zasz³± 5 lutego 1888 r. - list, og³oszony w "W. P. S³owie", nosi datê 14 grudnia 1887. Pochop do napisania listu tego da³o mu do wiadomo¶ci jego dochodz±ce nawo³ywanie do zgody, jedno¶ci, solidarno¶ci. "Pochodzi to mo¿e - s³owa listu - z przewidywania, ¿e dwaj, a mo¿e i wszyscy trzej nasi ujarzmiciele na ziemi naszej mog± siê wkrótce rozpieraæ z sob± i ¿e to mo¿e nam daæ powód jakiej akcyi. Mo¿e to tak¿e pochodzi z lepszego zrozumienia obowi±zków wzglêdem kraju, za który siê z orê¿em w rêku walczy³o i gotowym by³o ¿ycie po³o¿yæ, ¿e zatem potrzeba mu pozostaæ wiernym "usque ad finem." B±d¼ jak b±d¼ faktem jest, ¿e zt±d i zow±d podnosz± siê g³osy do ogólnego skupienia siê w tych lub podobnych s³owach: Zgoda, jedno¶æ, solidarno¶æ! Pocieszaj±cy to objaw, bo ka¿dy tak siê odzywaj±cy ma niew±tpliwie na my¶li losy naszej ukochanej a nieszczê¶liwej ojczyzny - Polski". Autor wyj±tku tego nie odzywa³by siê tak przed laty, kiedy polemizowa³ z arystokracy± za upieranie siê przy utrzymywaniu "stosunku patryarchalnego" pomiêdzy szlacht± a ludem rolnym i liczenia nie na naród w³asny, lecz na dyplomacyê we wzglêdzie sprawy polskiej, kiedy karci³ zawziêcie czartoryszczyznê za czê¶ci± niedo³ê¿ne, czê¶ci± wystêpne kierownictwo polityczncmi i wojennemi sprawami polskiemi w czasach wojny r. 1831. Do¶wiadczenie i rozmy¶liinie wskaza³y mu, ¿e i on b³±dzi³, na lud ciemny licz±c.

Widywa³em go rzadko, ale¶my korespondowali ze sob±. Odwiedzi³em go raz w Juvisy, w zak³adzie dla weteranów polskich. Utraktowa³ mnie ¶niadaniem w gargocie miejscowej. Przy ¶niadaniu, s³uchaj±c zdañ i opowiadañ jego, przypatrywa³em siê mu. Kalek± z przypadku zostawszy, na kulach chodzi³; rysy oblicza regularne wygl±da³y niby z pod topora i, w po³±czeniu z obchodzeniem siê rubasznem, ¶wiadczy³y o pochodzeniu w³o¶fiañskiem. W obcowaniu towarzyskiem umia³ byæ zajmuj±cym i weso³ym.

Do osobisto¶ci jego odnosi siê fakt jeden, tycz±cy siê sympatyi francuskiej, je¿eli nie dla sprawy polskiej, to dla wspomnieñ przesz³o¶ci minionej. Dzia³o siê na pogrzebie Wiktora Hugo. Gdy zw³oki wielkiego poety do Panteonu wniesiono, przed Panteonem uszykowa³ siê pu³k dragonów i mimo szeregów jazdy przeci±ga³y jedne za drugiemi, sk³adaj±c niesionemi na ich czele sztandarami ho³d nieboszczykowi, korporacye rozliczne. Z kolei nadesz³a garstka ludzi, poprzedzona przez sztandar, za którym toczy³ siê wózek rêczny, a w wózku siedzia³ kaleka. Za pojawieniem siê kaleki pod sztandarem, pu³kownik salutowa³, ¿o³nierze w szeregach broñ sprezentowali. Nikomu czci takiej nie okazano. Kalek± by³ J. N. Janowski, sztandarem - sztandar polski.


* Piosenka uliczna, skomponowana po ucieczce w. ks. Konstantego Paw³owicza. Strofy pierwsza i druga: "Kostu¶ kochany, troskami znêkany - daj folgê k³opotom, rom tom tom!... rom tom tom!... rom tom tom tom, rom tom tom tom!... Po bruku burcza³e¶, marsowo patrza³e¶ - uciek³e¶ bez huku, a kuku!... kuku!... a kukuku, a kukuku!..." itd.

* Dla przysz³ego emigracyi polskiej historyka potrzebn± jest wiadomo¶æ, ¿e Biblioteka Uniwersytetu Jagielloñskiego posiada, otrzymane w darze od J. N. Janowskiego, rêkopisy i oko³o 1500 ksi±¿ek i broszur, oraz dzienniki, wydawane w emigracyi blisko lat piêædziesi±t. ¬ród³a do historyi emigracyi znajduj± siê tak¿e: w Bibl. polskiej w Pary¿u (Quai d'Orlean), w Kurniku (Poznañskie) i w du¿ej ilo¶ci w Rapperswilu (Szwajcarya).

* Adam Gurowski poda³ siê do amnestyi i uzyska³ i± od rz±du rosyjskiego; musia³ jednak z Rosyi uciekaæ, w jego bowiem opiniach panslawistycznych rz±d Miko³aja I widzia³ niebezpieczeñstwo dla siebie. Umar³ w Ameryce, odepchniêty przez Moskwê i przez Polaków, w oczach których uchodzi³ za zdrajcê sprawy narodowej. Dziwne, ¿e "Kraj" petersburski nie rehabilitowa³ go jeszcze.


SYLWETY EMIGRACYJNE