KSIĘŻYC W RYNKU

 

Kamienie, kamienice,

ściany ciemne, pochyłe.

Księżyc po stromym dachu toczy się, jest nisko.

Zaczekaj. Zaczekajmy chwilę -

jak perła

upadnie w rynku miskę -

miska zabrzęknie.

 

W płowej nocy,

po kątach nisz głębokich,

po bram futrynach i okien

załamany,

bez mocy,

cień fijołkowy uklęknie.

 

Gwiazdy żółte, które lipcowy żar ściął,

lecą - kurzawą - lecą,

firmament w złote smugi marszczą,

za Trybunałem

na ślepych szybach świecą

cichym wystrzałem

 

Noc letnia czeka cierpliwie,

czy księżyc spłynie, zabrzęknie,

czy zejdzie ulicą Grodzką w dół.

On się srebrliwie rozpływa

w rosie porannej, w zapachu ziół.

 

Jak pięknie!

 


SPIS WIERSZY