KONCEPT A EWANGELIA

(Fraszka Karolowi Balińskiemu przypisana)

 

... To słowo w bezmowie,
Choć z niego przy-słowie."
C. K. N.

 Pojechał do Berlina panicz na naukę,

Gdzie uczą z grubych książek produkować sztukę,

I siedział w domu, postęp jaźnio-jaźniąc z wiekiem,

A miał człowieka z sobą (kmieć zowie się człekiem).

 

Aż raz, bywało, książka ginie w książek tłumie:

- "Jędrzeju! - panicz - szkoda, że aść nie rozumie,

Jaka jest mądrość, której szukam tu na stole,

Jest to filozofia-dziejów, tom szarawy,

Pierwsza rzecz, którą-m kupił, jadąc tu z Warszawy,

Niewielka, brudno-żółta, tak jak ucho wole."

 

Tu Jędrzej, postaciowym sposobem schwycony

(Bo o tym uczą w ludu myśl Promethidiony),

Jak weźmie szukać, wszystko oglądając wkoło,

Pod stołem i na stole, i w szparach fotelu,

Jak krzyknie wreszcie, ręką zacierając czoło!

"Cóż jest? cóż to się stało tobie, przyjacielu?"

"Co stało się? - podchwyci Jędrzej w głośnym śmiechu -

A toż w śmiertelnym chyba że jesteśmy grzechu.

Bo panicz ma pod pachą tę filozofię..."

 

Więc panicz: "- Prawda, ludu myśl koncepty żyje,

Trywialna - jakby progres grzech miał za granicę,

A brednie ludu, wiecznej prawdy błyskawice,

Jakby się miały tułać w rozwianym systemie

Po brudnych chatach!..."; potem, pomuskując ciemię,

Poszepnął: "Wprawdzie Goet[h]e i Mickiewicz Adam

Wiele im winni - wszakże - na bok to odkładam."

I zasiadł - a z swej strony Jędrzej zatarł dłonie

I zszedł na dół popatrzyć, jak kulbaczą konie.

1851


SPIS WIERSZY