Józef Bohdan Zaleski: Duch od stepu

XI

Duch mój spoczął. Błogo śniłem -

W śnieniu ducha lekkiem, miłem:

Niecielesne znowu oko -

Budzę w cudach - o! szeroko...

Czas bezbrzeżny - czas w rozstrzeni

Słowem Bożym się promieni,

Śpiewa wielką epopeję.

Milijony świateł, cieni,

Światy w kwiaty - światów dzieje

Na kadzidło Panu wieje.

Któż ogarnie - i wypowie

Drobny promyk w Bożym słowie!

 

Widzę piękne miasto. W mieście

Wieczne gody: a boleście

Po pieczarach. Od ciemnicy,

Jęki sierot - łzy niewieście.

Dzwonią na gwałt męczennicy...

 

"Roma!" Okrzyk głuchy zrazu -

Grzmi roznośniej od Kaukazu,

Lik skrzydlaty, czy tabunny,

Szerzy w stepach tętent, huki?

Coś już wietrzą pańskie kruki!

Barbarzyńcy, o! nieuki -

Ostrogoty, Goty, Hunny:

Z różnych plemion czerń zaciężna,

Straszna w sile - a orężna!...

Bliżej, bliżej - okrzyk dzwoni;

"Ura ho! na popas koni,

Do Panonii! do Panonii?"

 

W stal zakuty wódz na przedzie,

Przez bezdroża jedzie - wiedzie -

Konny posąg Al-hun-ryka,

Niedźwiedzimi strzępi kudły!

Suchożyły, w kość zachudły,

Boży Gniew - twarz groźna, dzika; -

Wzrok, co nigdy się nie zmyka,

Bo powieki wrosły w czoło...

Jako rzeka w skałach stroma,

Pluszcze za nim gwar wokoło;

"Roma! Roma! gdzie ta Roma?"

 

Konny posąg - wódz na przedzie,

Nieprzystępny, głuchy, niemy,

Przez bezdroża jedzie, wiedzie;

Nagle staje.

"Tu spoczniemy.

Strona w stepach ta, czy nie ta?

W nocy wskaże nam kometa!

Roma - Roma - niedaleko..."

(Grzmi ku swoim wieść ponurą:)

"Tam - za siódmą tylko górą...

Za dziewiątą tylko rzeką!

Ale słońce mile świeci,

Poigrajcie w piasku, dzieci!"

 

Na rozkazy wodza dziatwa -

W prawo - w lewo - z dala - z bliska -

Wnet się roi na mrowiska!

I zabawka lekka, łatwa

Nie mitręży wcale siły.

W ruchu tylko ręce, stopy:

Znoszą skały pod mogiły.

Ryją na sto mil przekopy...

Ślad maluchny ich przechodu,

Pamięć, czym był świat za młodu!...

 

Na rozkazy wodza wi-ho!

Huczy w stepach tętent koni,

Grzmot za grzmotem w niebo biją:

"Do Panonii, do Panonii!"

Konny posąg - wódz na przedzie,

Kędy jedzie? kędy wiedzie?

Nikt zapytać się nie waży.

 

Od awarskiej przedniej straży

Łacinnika pędzą cwałem

Wódz zatacza okiem śmiałem,

Staje nieco: "Praw języku,

Mężu rzymski - łżyj bez liku!"

 

Jeniec jąka drżąc: "O królu!

Pater-patriae, konsulu!

Pontski praetor - civis natus,

Cajus - Furijus - Dentatus -

Wiedzie zastęp niezliczony,

Flos romana, legijony;

Sypią zasiek przez porzecze,

Po kohortach ostrzą miecze...

Sancta verba veritatis!"

 

Jak na puste psa szczekanie,

Wódz w płomieniach nagle stanie,

Biedny jeńcu - satis! satis!

"Ścierwo rzymskie - idź do czorta!

Co tam - legion! czy kohorta!

Ostrzą miecze? Toż nieszczęście?...

To precz oręż i na pięście!

A oklaskiem ziemię wstrzęście!"

I jak rzeka w skałach stroma,

W ślad za wodzem czerń ruchoma,

Pomrukuje: "Roma - Roma!" -

Któż ogarnie i wypowie

Choćby promyk w Bożym słowie!

 

XII

Wiatr stepowy, tchnienie Boże,

Napowietrzne moje łoże,

W lot skręcony - na swej osi,

W inszą stronę wzrok unosi.

 

Widzę - piękną, błogą ziemię

Zieleniące się przestworza -

Góry, lasy, a trzy morza

I kochane wielkie plemię,

W słońcu się - na kwiatach roi...

Pra-pra-pra-ojcowie moi!

Różdżka złota - och! ta sama -

Przesadzony szczep Adama,

Spod namiotów Abrahama!...

Boży duch wiekuje w mowie;

Z Boga chleb się zboże zowie!

Z Boga tu bohaterowie!

Z Boga dzierżą - zysk i straty,

Ów ubogi - ów bogaty!

Pan ku dzieciom łaskaw z dala,

Chociaż grzeszne, grzeszne wielce,

Ubóstwiają sprośne cielce!

Dotąd - wszystko im pozwala;

Ani znoju - ani boju,

Wolni - równi - śnią w pokoju...

 

W czyich ręku, patrzaj, losy!

Och! królują im dziewice

Rozkochane - krasnolice!

Krótki rozum - długie włosy!

Patrzaj - patrzaj - przed Tatrami -

Słynie córa w świat Krakusa!

Patrzaj - patrzaj - za Tatrami -

W bratnich Czechach znów Lubusa!

Przy królowych - w ślad gęślarze

Za oczyma, za pieśniami,

Ludy - do nóg chylą twarze!...

 

Czemuś nagle - niespodzianie,

Ziemia w zorzach się rozbłyska?

Derewlanie, a Polanie,

Różni - różnych mian Słowianie,

Biega święcić uroczyska!

Puste sioła i grodziska...

Patrzaj! tam od Łysej Góry,

Z korowajem strojne chóry

Pieśń na świętą rzekę biją!

Głośniej - szerzej - pieśń rozbrzmiała,

Czyją głoszą chwałę - czyją?

"Perunowi cześć i chwała!

Święty ogień dla Kupała!"

 

Jako długi Boh - padołem -

Koło wije się za kołem -

Lud pląsami bogów sławi!

Krasawice - w kwiatach, wieńcach,

Przemigają się w rumieńcach;

A mołojcy zwinni, żwawi,

Od pokusy - do pokusy -

Przez ogniska sadzą susy:

Wiatr za wiatrem w step zagania -

Klask - to śmiech - to całowania...

Od otchłani duch Wojciecha,

Święty mistrz, we mgle zarania ,

Ku swej dziatwie się uśmiecha.

 

Pusta głuchnie coś uciecha.

Tłumy kupią się do środka:

Guślar-gęślarz tędy kroczy...

Brodatego widzę przodka!.

Twarz pogodna - coś ochoczy!

W niebo stroi gęsi i oczy...

O! podzwania nuta słodka:

 

"Lado! Lado! o Kupało!

Oby nam się dobrze działo!

Bohu! wszystkie bohy w niebie -

Jako w tęczę patrzą w ciebie! -

Szczodre na nas wielkie bogi,

Dają co rok pokój błogi;

Matki płodne, dziewki hoże,

Mleczne trzody, bujne zboże.

Stare-Sta, kontyny, miasta,

Słyną łaską Radegasta;

Nas Dziewanna kocha, żywi,

Żyjem szczęśni, bo poczciwi.

"Łado! Łado! o Kupało!

Oby nam się dobrze działo!

Bohu! Bohu! modlim ciebie -

Módl za nami bohów w niebie!...

 

Perun daje niech pogodę!

Niech Światowid plemi zgodę!

Niech Marzanna chowa statek,

Ojcom naszym przyda latek!

 

Sam Tur niechaj kopców strzeże!

Niech straszliwie mści grabieże

Na Litwinach, na Bojemcach,

Na Czudakach - wszystko Niemcach!

 

"Bohu! Bohu! modlim ciebie -

Módl za nami bohów w niebie! .

Łado! Łado! o Kupało!

Oby nam się dobrze działo!"

 

Za gęślarzem w huk rozgrzmiało -

Na okólne wody, echa:

"Łado! Łado! o Kupało!

Oby nam się dobrze działo!"

Od otchłani duch Wojciecha,

Ku swej dziatwie się uśmiecha...

 

Zorza z morza niebo krasi,

Coś milczący stoją nasi...

Wiatr, czy rozhuk bije w ucho?

Święta rzeka szumi stroma,

Boh coś bohom szepce głucho...

Głośniej - głośniej: "Roma! Roma!"

Czy powtarza z nieba hasło?

Nagle hasło w grzmot roztrzasło:

"Ura-ho! na popas koni,

Do Panonii! do Panonii!"

Konny posąg - wódz na przedzie,

Uroczyskiem - jedzie - wiedzie,

Huczy z piersi: "Mir? czy wojna?"

"Mir! mir!" woła czerń spokojna,

Zmyka się na lewo - prawo;

Guślar miota się po środku:

Coś - czy liznął żyłkę krwawą?

Oho! bies już w moim przodku!

W rozdźwięk pęka z gęśli struna,

Na głos wrzeszczy: "Na Peruna!

Sam Tur jedzie: czcijcie Tura!

Bogi każą - nie ma rady!

A więc ura! - ura! - ura!"-

Podolanie za nim w ślady!

 

Jako zdroje od ulewy -

Brzeg dnieprowy - prawy, lewy,

Prawy, lewy - brzeg wiślany;

Pobratyme Wilki, Swewy,

W skok zrywają się na tany -

Na Germany, Allemany! -

Ku jakiemuś gdzieś tam miastu -

Wojewodów już dwunastu

Wali - z hukiem i paradą...

"Roma! Roma! goście jadą!..."

Któż ogarnie i opowie

Choćby promyk w Bożym słowie!

 

XIII

Wiatr stepowy, tchnienie Boże,

Napowietrzne moje łoże,

Kołowrotem od swej osi -

W różne strony wzrok unosi.

 

Jak szeroki, jak świat długi,

Morza, lądy, świetlne smugi,

Przełyskują się jak strugi,

Czuć w powietrzu Mesyjasza!

Wieść od ucha - w lot do ucha,

Jak podziemne tętno głucha,

Między ludy się rozprasza...

 

W imię Trójcy- tchnienie Ducha,

Cielce się na cielce walą;

Odin marznie pod Walhalą:

Nad Szwarcwaldem już w całunie,

Theut ku Hercie - w zmierzch się sunie...

Pusty Olimp, dawno pusty

Wyblakłymi na śmierć usty

Kończy głośną pieśń rozpusty!...

Ma się na coś - wielka cisza...

Może stypy dla Jowisza?...

 

Rzym z Cezarem w cyrku, w łaźni,

Legijonom - bez bojaźni,

Rozpieszczonym coś na leżach -

Wciąż się wilcy śnią żelaźni,

Mruczą: "ferrarii lupi!"

Augur milczy coś? - nie głupi!

Nad morzami, po wybrzeżach,

Pańskie ptastwo na odlocie, -

Dzikich, leśnych pułków krocie,

Wysypiają czas ponury;

Milej śnią - bo złote góry!...

I w nadziejach dusza syta.

Kędy droga - nikt nie pyta:

Kelt, Kimr, Wandal, Serb i Skita,

To sposobi łódź na morze,

To osłuje stal w toporze.

 

A Rzym? - Rzym się pyszni stary,

Kolizea, lupanary;

Jako na świat huczał - huczy:

Syt mądrości, sławy, wrzawy,

Owoż gens barbara uczy!

Jowisz-Caesar dość łaskawy,

Przyporządza sam zabawy,

Ludzką krwią tygrysy tuczy;

Swe pogańskie płodzi cuda!...

Piękny, miły Rzym jest zawsze;

Tylko co dzień gody krwawsze,

Tylko co dzień jakoś - nuda,

Niesmak - ludziom serce ima;

Mgli się w czole - pod oczyma...

 

A rozkoszy, co rozkoszy!...

Tu - z Falernu drogie wina,

Tam - na podziw piękna Frina,

Ów - na stół swój - świat pustoszy,

Ów - doucza się powagi -

Ów - się kwieciem stroi nagi,

Cóż? gdy nuda rozkosz płoszy!...

W lot zabija jak zaraza!...

 

Katullowa, Tibullowa,

Niemal na złość chrypnie mowa,

Tęchnie coś - jak rdzą żelaza.

Wielkość, sława ich na ludy,

Nie uśmierząż serca nudy?

O! i na to mają leki -

U Katona, u Seneki.

Wypruj żyły!

Galle, Greki,

Wyzwoleńcy grzmią po rostrach:

"Heu! proh pudor! Rzym nie chory!

To panicki płonny postrach .

Kwitnie! Mowy ich to wzory!

Wielcy ludzie - ich retory!

 

Szerzcież dowcip i nauki!

Ćwiczcie waszą młódź w teatrach!

Roscyjusze nowej sztuki

Grzmią - już grzmią na czterech wiatrach!

Roma sancta, o aeterna!

Kończ rozpustę i katusze!

 

Chrystusowa czeladź wierna,

Bogu tylko winna duszę,

W umartwieniu, postach, skrusze,

Jako siostra miłosierna,

Od modlitwy - rześka, hoża,

W skok pospiesza się do łoża,

Służy z serca - po swojemu:

"Niech się święci wola Boża!

Módl się - woła ku choremu,

Karci sługi, niewolniki,

Za nieczułość, uśmiech dziki:

"Prawda - Pan wasz - Pan ów świata,

Grzeszył w domu - i na wojnie.

Broił zło przez długie lata,

Lecz pogrzebmy go przystojnie!

Wielkie boskie zmiłowanie!

"Kto wie, co się z nami stanie?..."

Któż ogarnie i wypowie

Choćby promyk w Bożym słowie!

 

XIV

Duch mój spoczął. Błogo śniłem,

W śnieniu ducha lekkiem, miłem...

Niecielesne znowu oko -

Budzę w cudach - o! szeroko!

Czas bezbrzeżny, czas w rozstrzeni

Słowem Bożym się promieni,

Śpiewa wielką epopeję!

Milijony świateł, cieni, -

Światy w kwiaty - światów dzieje

Na kadzidło Panu wieje!...

Któż ogarnie i wypowie,

Drobny promyk w Bożym słowie?

 

Widzę! - Mija straszna burza...

Jeszcze w stronach - gdzieś - pogrzmiewa.,

Świat na słońce się wynurza...

O! zieleńsze pola, drzewa...

W łzach ku tęczy ziemia mruga,

Opłukana, odświeżona:

Insze widzę skroś plemiona,

I Rzym inszy!...

Boży sługa,

Ksiądz w Piotrowej swej tyjarze,

Mocarz, wyższy nad mocarze,

W prochu króle i cesarze.

Duch powściąga siłę świecką,

Krzyż w prawicy - znakiem krzyża

Tych wynosi - tych poniża;

Prawowierny lud - jak dziecko

Wykonywa Ojca wolę;

Czyli karze, czy nagradza,

Z nieba jemu moc i władza:

Na skinienie - w bój - na pole

Śmierć lub żywot - nuci psalmy:

"Służmy Panu - Pana chwalmy!"

 

Widzę zewsząd święci słudzy -

Do męczeńskiej dążą palmy.

Na poganach pielgrzym cudzy

Krwią naukę Pańską płaci,

Aby chrzest okupić braci:

Ile krajów - ludów - wszędy

Patrzaj tędy i tamtędy,

Co anielskich bo postaci?...

Spółrozsiewcy w krwawej pracy -

Spieszą oto na w zawody [!],

Dyonizy, Bonifacy,

Wojciech, Cyryl i Metody.

Patrzaj tędy i tamtędy -

Cuda! - W cudach brzmią legendy?

Gdzie no wdowa lub sierota,

Złoty smok - i złote wrota -

Bóg wie ile - ile złota!...

 

A światoweż ich przepychy?

W czarnych lasach stają domki;

Na pogórzu klasztor cichy,

Pustelniki - owe mnichy -

Swiatoburców, och! potomki,

Dają miesić się jak z wosku!

I szczebiocą już po włosku! -

 

Jak gołębnik - w łasce Bożej

Po nizinach lud się mnoży,

Siedli się pod świętych strażą:

Insze gniazda na skał zrębie,

Dawne panki - jak jastrzębie,

Po zamczyskach ciemnych łażą;

O rozbojach smutnie marzą;

Bo lud wszędzie - jak rodzina,

Podpomagać się poczyna!...

Świat ów - chłopiec romansowy -

Serca słucha - a nie głowy,

Kocha - roi - piękne rzeczy:

Miewa czasem swe narowy -

Fuknie, huknie, pozłorzeczy,

Bo niesforny, popędliwy -

Ale śni - i tworzy - dziwy,

Zapał nieobłudny, szczery -

"Na koń!" - wzywa wiara święta;

W skok królowie i książęta,

Baronowie i rittery;

Kto żyw kij pielgrzymi bierze,

Na kraj świata - świętej wierze

Spieszą w pomoc; nucą psalmy -

"Służmy Panu! Pana chwalmy!"

Nad Jordanem na śmierć walka:

Las cedrowy klaszcze w pyle...

 

Na Pomorzu Prowansalka

Czarnooka nuci mile:

Ze dnia na dzień - lata czeka -

Wypatruje wciąż z daleka...

 

Widno - widno - kilka łodzi,

Śpiew po falach głucho brodzi -

Głośniej - grubiej - grzmi u brzega;

Czarni jacyś nucą psalmy:

"Służmy Panu! Pana chwalmy!"

Powitanie się rozlega...

Nadzy, głodni, lecz bez sromu,

Sępni tylko po widomu,

Poglądają na zamczyska:

"Żonaż pozna? czy uściska?

Czy chowała statek w domu?"

 

Powitanie się rozlega,

Przystrojeni lud i księża...

Matka oto tuli zbiega;

Żona we łzach pieści męża;

Córy - siostry - u nóg - ręku -

Co tkliwego skroś rozjęku?

 

Arfy słychać! brzęk po brzęku,

Dzwonią truwer z trubadurem!

Minnesinger ciągnie wtórem. -

I kto żywy huczy chórem -

Lais - Virelais - Minny:

Groźny rycerz! Pani młoda!

Bóg! a miłość, a przygoda!...

Żywot błogi - jak dziecinny!

Któż ogarnie i wypowie

Choćby promyk w Bożym słowie!

 


     VII - X    

DUCH OD STEPU

     XV - XXIII