Nr l, z 7 stycznia 1882

Zaproszenie do rozumu. - Tęsknota za naiwnością. - Wyżej! - O co prosić trzeba. - Pierwszy krok gubernatora płockiego. - Dziedziczność stosunków. - Rękojmia zachowania się przyszłych pokoleń. - Reisswasser. - Najskuteczniejsza kara. - Zwiększona akcyza i pijaństwo. - Smutne dary nowego roku.

"Kurier Codzienny" dał znak naszej dziennikarskiej orkiestrze do zakończenia uroczystej symfonii wymyślań sprawcom ulicznego rozruchu, my zaś po raz drugi dajemy jej znak do rozpoczęcia gruntownego badania sprawy. Karanie bowiem szkodników in effigie jest nawet już dziś zbyteczne wobec kary in persona, a od wieków zadziergniętego węzła w najmniejszym splocie nie rozwiązuje. Uwierzcie, litościwi i oburzeni państwo, w tę niewątpliwą prawdę - inaczej serdecznie zazdrościć wam będę naiwności. Gdy widzę rozjaśnione twarze obywateli starego i nowego zakonu, jedną ręką gromiących cień na ścianie, a drugą ocierających papierkami banknotowymi łzy poszkodowanym, myślę sobie: czemuż nie mogę wraz z nimi wierzyć, że "drobna garstka łotrów", sparzywszy się na gorącym, na zimne dmuchać będzie? Czemuż nie jestem przekonany, że patrzyliśmy na "chwilowe powaśnienie" żywiołów? Nieba, zabarwijcie mi wzrok różowo albo nauczcie mnie kłamać. Pozbawiony tych przymiotów, ustawicznie krzyczeć będę: wyżej, wodzowie izraelskiej rzeszy, wyżej! Tam. jedynie znaleźć możecie rozstrzygnięcie nieszczęsnej sprawy żydowskiej, której tu nie załatwicie ani szkołą p. Dicksteina, ani kalendarzem p. Goidszmita, ani tygodnikiem p. Peltyna, ani oburzeniem gazet, ani tysiącami rubli składek. Dopóki p. Prus, "stawiając kwestię otwarcie", będzie miał prawo pisać, że proletariat żydowski "oszukuje nasz lud, wyzyskuje go, demoralizuje, okrada, obraża jego słuch żargonem, a uczucie godności - cyniczną pychą"; dopóki wszyscy miłujący prawdę nie chcą łudzić się "niczym nie zakłóconą harmonią" i "miłością", która jest wymysłem niedorzecznego sentymentalizmu; dopóki owa "harmonia" i "miłość" istnieć będą tylko dzięki rozporządzeniom policji i obecności wojsk; dopóki żyją obok siebie dwa całkiem różne i wrogie gatunki etnologiczne - dopóty wypadki grudniowe mogą się powtórzyć każdej chwili, w której czujność nasza uśnie, a nienawiść się obudzi. Zamiast kłamliwego ścieśniania koła uczestników rozruchu do "drobnej szajki" i do "bandy rabusiów", lepiej pogodzić się z myślą, że pożar objął szerokie kręgi ludności chrześcijańskiej, lepiej, mając za sobą poparcie świeżego doświadczenia, stanąć przed władzą wyższą i powiedzieć: błagamy o przymusową oświatę i upodobnienie Żydów do ludności, śród której żyją; prosimy o prawodawcze zniesienie wszystkich instytucji izraelskich, podtrzymujących rozdział; prosimy o poddanie wychowania młodzieży izraelskiej pod ogólny plan oświaty; prosimy o drakońskie prawa przeciw obecnemu separatyzmowi. Kto ma o to prosić? Oświeceni Izraelici, przedstawiciele gminy żydowskiej. Najniepomyślniejszy skutek tych usiłowań nie zatarłby ich śladu w pamięci społeczeństwa. Wtedy moglibyśmy wołać: czego chcecie od tych ludzi?! Nie mogą być innymi jak są! Niestety, dziś tego powiedzieć nie możemy.

Na wskazaną przez nas drogę weszły już tu i ówdzie same władze, a chociaż skrępowane opieką nad separatyzmem żydowskim, nie postąpiły dość radykalnie, jednakże zrobiły krok w kierunku jedynie zapewniającym korzyści. Według doniesienia "Echa", p. gubernator płocki jeszcze w listopadzie wydał okólnik, w którym poleca: l) zamykać szkoły żydowskie nie posiadające pozwolenia władzy szkolnej, 2) czuwać nad higienicznymi warunkami chederów, 3) zdawać protokolarnie sprawę ze stanu ich lokalów, 4) rewidować je często, 5) pilnować, aby mełamedzi posiadali świadectwo szkolne. Jest to półśrodek, gdyż ostatecznie będą to szkoły czysto żydowskie - rozsadniki i podpory odrębności - ale przynajmniej skierowany w właściwą stronę, z której potężną twierdzę judaizmu atakować trzeba. Dzieckiem jest ten, kto sądzi, że przyczyny ruchów antysemickich tkwią jedynie w chęci rabunku, wynikają one ze stosunków ekonomicznych, z różnic etnologicznych, nie mówiąc o wyznaniowych. Gdy naprawimy te stosunki i zatrzemy możliwie te różnice, gdy oświatą oczyścimy ludność chrześcijańską z dzikich popędów, wtedy wynajdziemy ową dotąd daremnie poszukiwaną formułę zgody żywiołów, której dziś z rumfordzkiej zupy sentymentów wyłowić niepodobna. Jednakże nam daleko do trzeźwości, do rozumu, da odwagi spojrzenia w twarz prawdzie! Patrząc na te bezgłowe wywody, które u nas rozbity stosunek dwu plemion łatają, boję się, czy jakiś większy zamęt nie pozbawiłby nas reszty przytomności. Jeżeli my dziś, gdy ciemne masy, rozwścieklone na siebie, gotowe się zagryzać każdej chwili, piszemy, że to tylko "chwilowe powaśnienie" i że dość sypnąć składkami, a wszystko na wieki trwać będzie w porządku, jeżeli zachwycamy się bajaniem bzdurnych kazań, to niech nam los oszczędzi większej burzy, bo nie umiemy się ratować. Ufam organom bezpieczeństwa publicznego, że okiełznają ruch obecny, ale nie ufam stosunkom, które pozostaną i które przekażemy pokoleniom następnym, nie pamiętającym ani kar za wykroczenia, ani morałów dziennikarskich. Kolebki dzieci ludu naszego nie wyścielemy makulaturą bajek o "łotrach" i nie włączymy do ich pacierza "miłości" dla Żydów, skądże więc czerpiemy pewność, że one znowu nie spróbują "chwilowego powaśnienia żywiołów"? Choćbyśmy mogli ręczyć za tych, co nas słuchają, nie możemy ręczyć za tych, co nas nie słyszą.

Wielu zapewnie ma pretensję do męczeńskiej lub bohaterskiej korony za bierny lub czynny udział w ostatnich starciach ulicznych. Ja oba wieńce wkładam tylko na jedną, ponad wszystkie górującą głowę felczera I. Reisswassera. Zacny i dzielny ten obywatel kraju ratował duszonych w kościele Świętokrzyskim, wtedy gdy tłum burzył i grabił jego mieszkanie. Ofiarność ogółu wynagrodziła go za to szczodrymi składkami. Podziękował, ale nie przyjął ich i przeznaczył na biedniejszych. Rad bym, ażeby mi dano do ukarania tych, którzy go zniszczyli. Przyprowadziłbym ich do niego i powiedział: patrzcie, dzikie głupcy, kogoście skrzywdzili; nie tylko niósł pomoc waszym braciom w kościele, ale jeszcze zrzekł się wsparcia w połowie na ich rodziny, a w połowie na ofiary waszego rabunku. Idźcie do pracy i zapamiętajcie sobie, że to nie Żyd, ale prawy Polak i człowiek, że on, któregoście uważali za gorszego, jest uczciwszym od was; miejcie podobne jak on zacne serce i jasny rozum. [...]

 


LIBERUM VETO